0
tygrysm 19 stycznia 2014 13:21
Cześć!

Za namową Gaszpara przedstawiam Wam relację z mojej podróży w trakcie której właśnie jestem, a z której prowadzę relację też na innym forum wspólnie z kolegą Pawel_EPWR :-) Relacja tutaj będzie troszkę zmodyfikowana, gdyż będę tu przedstawiał tylko moje wpisy, ale mimo to mam nadzieję, że Wam się spodoba.

Mam już kilka swoich relacji na koncie, ale na Fly4Free dawno się nie udzielałem - tu znalazła się tylko moja pierwsza relacja z Japonii.. Była to chyba pierwsza dłuższa relacja tu na forum. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji przeczytać, zapraszam japonia-aeroflotem-moja-tania-podroz-dzieki-fly4free,215,17096

W Nowej Zelandii i Australii już byłem, dlatego czasem będę się odnosił do mojej wcześniejszej relacji której tu na forum nie było. Będę więc wklejał cytaty z wcześniejszej relacji ;-) Gotowi? Zaczynamy! Zapraszam do lektury.

Wstęp

Do Nowej Zelandii lecimy wykorzystując promocję (a może raczej błąd taryfowy) British Airways (link), w której można było kupić bilety z Barcelony do Auckland z powrotem ze stopoverem w Sydney od 2300 zł. Bilety na skrzynkach mailowych mamy już od roku, pora więc się pakować i ruszać w drogę! A droga długa - podczas relacji pokonam 27972 mil w powietrzu, 3364 km po lądzie, przepłynę 96 km po oceanie.

W powietrzu

W ciągu roku British Airways zdążyło przełożyć mi lot z Barcelony do Londynu o 10 minut, wystarczyło to by przekonać pana z biura British Airways w Warszawie, że można by skrócić postój w Londynie i przenieść mnie na wcześniejszy lot do Hong Kongu obsługiwany przez jednego z trzech należących do British Airways Airbusów A380. Można było także skrócić przesiadkę w Hong Kongu, ale tu nic nie zmieniałem, by wyjść na miasto i zjeść słynne chicken buns z Tim Ho Wan. W Nowej Zelandii dokupiłem jeszcze dwa przeloty - AKL-WLG za 43 NZD (110 PLN) w promocji Night Rider linii Air New Zealand (dzięki czujności Pawel_EPWR ;-) ) oraz bilet na lot Jetstarem z Queenstown do Auckland na sam koniec mojej wizyty w Nowej Zelandii (około 90 NZD z bagażem).
Moja finalna trasa lotów wygląda w ten sposób:

Image

(mapa z Great Circle Mapper)

Moja lista lotów:
10.01 WAW-BCN LO437 LOT - Embraer E195
11.01 BCN-LHR BA475 British Airways - Airbus A320
11.01 LHR-HKG BA25 British Airways - Airbus A388
12.01 HKG-AKL CX197 Cathay Pacific - Airbus A343
18.01 AKL-WLG NZ499 Air New Zealand - Boeing 734
24.01 ZQN-AKL JQ298 Jetstar - Airbus A320
24.01 AKL-SYD QF148 Jetconnect (Qantas NZ) - Boeing 738
27.01 SYD-SIN BA16 British Airways - Boeing 77W
27.02 SIN-LHR BA16 British Airways - Boeing 77W
28.01 LHR-BCN BA478 British Airways - Airbus A320
28.01 BCN-VIE OS398 Austrian - Airbus A320
28.01 VIE-WAW OS631 Austrian - Bombardier Q400

Dzięki uprzejmości Pawel_EPWR mam też filmik ;-)
http://www.youtube.com/watch?v=49kPb_hdtK4

Na Ziemi (w Śródziemiu?)

Plan wyjazdu jak zwykle dość napięty, oprócz lotów będziecie mogli poczytać o:
Dzień 1 - Paihia (Bay of Islands)
Dzień 2 - wycieczka na Cape Reinga
Dzień 3 - przejazd do Rotorua
Dzień 4 - Rotorua
Dzień 5 - Rotorua (gejzery)
Dzień 6 - przejazd do Auckland przez Waitamo Caves i przelot z Auckland do Wellington
Dzień 7 - Wellington
Dzień 8 - prom z Wyspy Północnej na Wyspę Południową, Christchurch
Dzień 9 - Christchurch
Dzień 10 - wycieczka z Christchurch przez Mt. Cook do Queenstown
Dzień 11 - wycieczka z Queenstown do Wanaka
Dzień 12 - przelot Queenstown - Auckland - Sydney
Dzień 13 - wycieczka do Gór Błękitnych z Sydney
Dzień 14 - Sydney - Dzień Australii

Po Nowej Zelandii poruszać się będę za pomocą autobusów Intercity, czyli nowozelandzkiego odpowiednika Polskibus.com. Przewoźnik przygotował dla zwiedzających Nową Zelandię ofertę Flexipass, czyli karnetu na godziny. Każda godzina trasy/atrakcji którą można zarezerwować Flexipassem jest odliczana z zakupionego limitu czasowego. Oprócz samych przejazdów godziny można wykorzystywać na rejs promem między wyspami, na wycieczki autobusowe z przewodnikiem i atrakcje typu wycieczka statkiem po Bay of Islands. Flexipass jest o tyle ciekawym rozwiązaniem, że zarezerwowaną trasę można dowolnie modyfikować nawet na dwie godziny przed odjazdem swojego autobusu. Przed rezerwacją konkretnego busa warto jednak sprawdzić czy przejazd nie jest dostępny w taryfie 1 NZD. Z dużym wyprzedzeniem jest na to bardzo duża szansa.

Na mapie Nowej Zelandii moja podróż wygląda w ten sposób:
Image

Spodziewajcie się jak zwykle dużej ilości opisów i zdjęć. Ja wracam do ostatnich przygotowań i jak zwykle - jeśli macie jakieś pomysły co byście chcieli zobaczyć lub jakieś pytania - piszcie :-) I trzymajcie kciuki by wszystko wypadło według planu ;-)

Dzień 1 WAW-BCN

Na lotnisku stawiłem się już o 8.30. Okazało się, że tego dnia na porannej zmianie na lotnisku pracuje mój znajomy, którego wieki nie widziałem. Całkiem przypadkiem się dowiedziałem jakiś czas temu, że zatrudnił się LSAS. Normalnie pracuje jako agent przy gate, ale gdy dowiedział się, że lecę do BCN wpadł na check-in, by upewnić się że wszystko będzie jak należy. Było nawet lepiej niż być powinno - dostałem miejsce w rzędzie awaryjnym, a na mój plecak powędrowała przywieszka Star priority. Super :-)

Okazało się też, że na kartę Priority Pass mogę przejść przez kontrolę bezpieczeństwa dla pasażerów klasy biznes, tak bym się znalazł od razu pod salonikiem Ballada. Przydatna informacja dla posiadaczy owej karty.

A Ballada o poranku wgląda tak:
Image

Salonik jest mały, ale przyjemny. Przynajmniej dopóki jest tak pusty jak był gdy tam trafiłem. Poprzednim razem gdy tam byłem nie było ani jednego wolnego miejsca do siedzenia.
Mając jeszcze dwie godziny do odlotu zająłem się odpowiadaniem na maile jednocześnie sącząc colę i słuchając LiveATC. Usłyszałem, że na płycie Boeing 767 SP-LPA właśnie rozpoczynał testy silników na pełnej mocy. Dostałem także SMS-a, że niestety podmienili mi samolot z E195 na E175, przez co nie dość, że będzie ciasno to moje miejsce już nie jest w rzędzie awaryjnym, bo takowego krótsze Embraery nie mają - taki los.

A teraz będzie ciekawostka - korzystając z okazji zadałem mojemu znajomemu agentowi pytanie, które od zawsze mnie nurtowało - po co agenci zaznaczają w kółka losowe rzeczy na karcie pokładowej. I to w dodatku z mojego doświadczenia za każdym razem inne.

Image

No i tu odpowiedź: Bo taka jest procedura jak głupia by nie była. Odpowiedź bardziej szczegółowa: nazwisko zaznacza się, bo agent sprawdził poprawność danych z dokumentem, etix - bo pasażer posiada bilet (swoją drogą myślałem, że bez etixa system nie wygeneruje karty pokładowej), nr miejsca - zgodność z informacją w systemie i nr gate do wiadomości pasażera. Podobno karty pokładowe czasami są zbierane po odlocie i za brak odpowiednich kółek w odpowiednich miejscach agenci dostają ostrzeżenia. Dla mnie jakieś nieporozumienie.

Gdy wybiła godzina 11.00 postanowiłem pójść pod bramkę 30, przy której czekał już podłączony do rękawa SP-LIN. Jak kto woli Black lub Tysonolot jak głupio by to nie brzmiało.

Image

Boarding się lekko opóźnił, ale wszystko poszło bardzo sprawnie. Embraer w środku wygląda jak Embraer - większość z Was już go na pewno widziała ;-) Jeśli wierzyć znajomemu, w kabinie zostało 1 wolne miejsce w biznesie (LF 67%) i 3 wolne w eco (LF 96%). Należy zaznaczyć, że wartości te są jakie są po zmianie samolotu na mniejszy.

Image

Zajmuję swoje miejsce 12D...

Image

i podchodzi do mnie Pan i prosi o zamianę miejsca na 11A, bo rozsadzili jego grupę ze względu na brak sąsiadujących miejsc w samolocie. Nie ma problemu, już jestem na 11A:

Image

Start nastąpił z progu 29 10 minut po rozkładowym czasie wylotu, czyli dokładnie w południe. Nie wiem jak Wam, ale mi ten widok w pochmurny dzień zawsze poprawia humor:

Image

Lot był bardzo przyjemny, a załoga miła i profesjonalna. Nie będę się rozpisywał o serwisie pokładowym, bo wszyscy wiemy, że była to woda, prince polo i płatne kanapki. Nie skusiłem się na żadną z proponowanych płatnych opcji. Żeby zabić czas wyjąłem komputer i zacząłem realizować postanowienie nadrobienia moich zaległości kinowych - zacząłem od filmu "Lot". Pan siedzący obok nie miał za ciekawej miny widząc rozbijający się samolot na ekranie mojego komputera w... samolocie :-)

W Barcelonie wylądowaliśmy bardzo miękko i zgodnie z rozkładem, czyli o godzinie 15.00. Niestety na zewnątrz pochmurno. Na szczęście cieplej niż w Polsce - temperatura wynosiła 12 stopni Celsjusza. Samolot zaparkował przy stanowisku kontaktowym, a pasażerowie zostali wpuszczeni do strefy sterylnej. Niedługo potem czekaliśmy na bagaż i nic nie dała wklejka "priority" - mój jak zwykle wynurzył się z sortowni pod koniec :-)

Do miasta można się dostać albo kolejką jeżdżącą z Terminalu 2, albo autobusami AC1 i AC2 ruszającymi odpowiednio z pierwszego i drugiego terminala. Ja uwierzyłem google maps, które stwierdziło, że najlepiej zrobię wsiadając w AC1 (koszt biletu z lub na lotnisko w Barcelonie 5,90 EUR) do Placa d'Espanya i dalej pojadę metrem. Tak też zrobiłem. Autobusy kursują co 5 minut, dzięki czemu nie są zatłoczone.

Placa d'Espanya powstał w 1715 roku i jest jednym z największych placów w Barcelonie. Przy placu mieści się centrum wystawowe Fierra Barcelona, a także dwie wieże weneckie (aktualnie w remoncie) Będąc na miejscu musiałem oczywiście zrobić kilka zdjęć:

Image

Image

W oddali widać Narodowe Muzeum Sztuki Katalońskiej

Image

Jak już wcześniej wspomniałem, wsiadam do metra - jest to chyba najwygodniejszy sposób poruszania się po Barcelonie. Bilet jednorazowy kosztuje 2,15 EUR. Dużo sensowniej jest wyposażyć się w bilet T10 uprawniający do dziesięciu podróży dowolnymi środkami komunikacji w Barcelonie za 10,30 EUR.

Po drodze do mojego hotelu mijam jeszcze ciekawy wieżowiec Torre Agbar przy placu Glories.

Image

Chwila odpoczynku w hotelu, załatwienie jeszcze kilku spraw, odprawa online na loty British Airways (udało mi się zdobyć miejsce przy oknie na górnym pokładzie A380 ;-) ) i w drogę z powrotem na miasto. Tym razem na nocne zdjęcia! Nie planowałem zwiedzać Barcelony, dlatego też jadę tylko pod bazylikę Sagrada Familia i na La Rambla.

Sagrada Familia to bazylika projektu Gaudiego, budowana od 1882 roku. Hiszpanie widzą już światełko w tunelu i zakładają, że uda im się skończyć budowę w 2026 roku.

Image

Wracam do metra i kieruję się na słynną La Rambla, najbardziej popularny deptak Barcelony. Najstarszy odcinek tej ulicy datuje się na 1377 rok

Image

Ulica na całej swojej długości 1200 metrów wypełniona jest straganami i kafejkami. Nawet w styczniu pełna jest turystów. Nic więc dziwnego, że jest to podobno ulubiona ulica barcelońskich kieszonkowców.

Image

W drodze ku portowi można zejść z La Rambla w lewo, by wylądować na Placa Reial, znznego głównie z restauracji i klubów:

Image

Na południowym końcu La Rambla znajduje się wysoka kolumna zwieńczona pomnikiem Krzysztofa Kolumba.

Image

W drodze powrotnej do hotelu przechodzę jeszcze raz koło wieży-jajka. Tym razem bardzo fajnie podświetlonej:

Image

Pora iść spać, jutro lecimy dalej! :)W końcu rozpoczynamy naszą promocyjną podróż do krainy kiwi. Jeszcze w Warszawie zrobił się mały zgrzyt z moją rezerwacją w British Airways, gdyż gdy po raz kolejny sprawdzałem swoją rezerwację na stronie BA, zauważyłem że nie mam w ogóle możliwości wybrania miejsc na odcinkach od Auckland, przestraszyłem, więc szybki telefon do biura BA w Warszawie i Pani po drugiej stronie słuchawki stwierdziła, że u niej wszystko jest OK i mam o nic się nie martwić. Znalazłem jednak stronę Amadeus eitr służącą do weryfikacji biletów podpiętych pod kod danej rezerwacji. I rzeczywiście, mimo że wszystkie odcinki kupionych przeze mnie lotów widniały jako potwierdzone, to na samym etix’ie miałem tylko loty do Auckland. Na lotnisku w Auckland prawdopodobnie bym się zdziwił, bo bez biletu nie ma możliwości wystawienia karty pokładowej, mimo zarezerwowania miejsca w samolocie (to oznacza to zielone „confirmed”). No to słuchawka w dłoń i telefon do centrali BA, a tam „z powodu EKSTREMALNIE dużej ilości połączeń proszę zmienić bilet na BA.com”… czasu dużo nie zostało, więc telefon do Niemiec i tam w końcu bardzo pomocna pani agent sprawdziła bilet i faktycznie stwierdziła, że w Auckland był by problem i wystawi mi nowe bilety. Ciekawe co by się działo na lotnisku bez przedstawiciela BA… No ale nic, w końcu wszystko udało się wyprostować ;-)
Link do e-ITR jakby ktoś potrzebował: https://web.1a-xml.jp/eitr/webeitr/WebEntry.aspx

Dzień 2 Przelot British Airways BCN-LHR-HKG

Na lotnisko przyjechałem znowu trochę za wcześnie. Tym razem podróż z hotelu na lotnisko zajęła mi tylko połowę czasu podróży w odwrotną stronę. British Airways ma swoje stanowiska odprawy biletowo-bagażowej prawie na samym końcu terminala 1. Odprawa odbywa się na 5 stanowisk, z czego dwa to stanowiska priorytetowe.

Image

Wszystko przebiegło bardzo miło i sprawnie – bagaż został nadany od razu do Auckland. Problemem też nie była zmiana karty programu lojalnościowego tylko na jednym z odcinków. Niestety system odmówił wydrukowania karty pokładowej na lot z Hong Kongu do Auckland.

Lotnisko w Barcelonie jest bardzo fajnie zorganizowane. Na poziomie 0 znajdują się odlody do Strefy Shengen, na antresoli zostają pasażerowie z niej wylatujący.

Image

Mając do swojego lotu jeszcze trochę czasu udaję się do saloniku biznesowego, który został bardzo przyjemnie urządzony.

Image

Image

Niezły jest też wybór przekąsek i napojów. Ja zgarnąłem sałatkę i fantę ;-) Bardzo fajną częścią loży jest strefa odpoczynku, w której można się przespać, gdy utknęło się na lotnisku np. na długą przesiadkę.

Image

Na lotnisku w Barcelonie działa rozwiązanie, którego nie lubię, czyli wyświetlanie się numerów bramek na FIDSach dopiero na godzinę przed planowaną godziną odlotu. W drodze do samolotu zauważyłem, że lecący w ramach Strefy Shengen mogą wyjść na dziedziniec terminala.

Image

Pod bramką wpadam przypadkiem na Pawła_EPWR i to on mnie rozpoznał ;-) Zaczynamy bardzo miłą pogawędkę o samolotach kierując się powoli w stronę czekającego już na nas Airbusa A320.

Image

Dzisiejszy popołudniowy rejs do Londynu wykonywać będzie samolot o rejestracji G-EUYD.

Wnętrze samolotu bez zastrzeżeń – czystko i komfortowo. A to ostatnie za sprawą bardzo wygodnych foteli w starym stylu.

Image

Miejsca na nogi też jest wustarczająco.

Image

Boarding poszedł bardzo sprawnie, dzięki czemu wypchnięcie nastąpiło przed czasem. Na pokładzie zostało ledwie kilka wolnych miejsc.

Image

Samolot wyposażony został w zestaw ekranów pokazujących pasażerom aktualne położenie samolotu oraz instrukcję bezpieczeństwa Niestety mapę mogliśmy oglądać tylko przez chwilę przed uruchomieniem safety demo. Przed startem ekrany zostały oczywiście schowane i niestety już więcej ich nie zobaczyliśmy, więc nici z podglądu na mapę.
Gotowi do drogi? Rotacja!

Image

Widoki po samym starcie piękne, dzięki otaczającym nas Pirenejom i dużo lepszej niż dzień wcześniej pogodzie:

Image

Image

Jeśli chodzi o serwis, to BA proponuję wybór napojów (w tym alkohole) i kanapkę z kurczakiem i szpinakiem w sosie coronation. Mi smakowała :-)

Image

Nadlatujemy nad brytyjskie wybrzeże…

Image

Niedługo przed Londynem można było zobaczyć takie lotnisko? Ktoś wie które to?

Image

Jak już zauważyliście przed przyziemieniem na LHR musieliśmy kilkanaście minut pokręcić się w holdingu, co zapewniło nam piękną panoramę Londynu:

Image
Link do dużego zdjęcia: https://www.dropbox.com/s/1c3sr30yv0jde ... nie%29.JPG

Widać było, że Heathrow tuż tuż:

Image

Chwilę później odezwał się kapitan i potwierdził, że lądowanie nastąpi za 10 minut, a podejście nastąpi nad samym city. Aparaty w dłoń:

Image
link do dużego zdjęcia: https://www.dropbox.com/s/nh0ik10e7c4av ... nie%29.JPG

Image
link do dużego zdjęcia: https://www.dropbox.com/s/sn7ntfrup37qd ... nie%29.JPG

Image
link do dużego zdjęcia: https://www.dropbox.com/s/2yyy65630vy8a ... nie%29.JPG

Image
link do dużego zdjęcia: https://www.dropbox.com/s/iwri3h3ok1d11 ... nie%29.JPG

I jesteśmy na ziemi. Wystarczyło krótkie kołowanie i już znaleźliśmy się przy naszym stanowisku postojowym przy głównym budynku terminala 5.

Image

Po drugiej stronie same "grubasy" ;-)

Image

Transfer na T5 nie należy do łatwych szybkich i przyjemnych – trzykrotne sprawdzanie dokumentów w różnych miejscach, stanie w kolejkach i zanim zostanie się wpuszczonym do strefy odlotów kolejna kontrola bezpieczeństwa. Dla tych, którzy nie byli, T5 wygląda od wewnątrz tak:

Image

Przy głównym budynku terminala znajdują się bramki oznaczone literą A, do bramek w satelitach B i C dojeżdża się podziemną kolejką. Byłem prawie pewny, że A380 zostanie przycumowany przy satelicie C, jednak na Heathrow informacje o konkretnych gate’ach na ekranie pojawiają się dopiero na lekko ponad godzinę przed odlotem. Dobrze myślałem – wsiadamy do pociągu i udajemy się pod bramkę C55.

Image

Pod bramką stoi już nasza bestia – dostarczony we wrześniu zeszłego roku A380 o numerze rejestracyjnym G-XLEB. Samolot podpięty jest oczywiście pod 3 rękawy. Nie pozostaje nam nic innego tylko czekać na boarding.

Image

Image

Image

Boarding odbył się bardzo sprawnie – najpierw na pokład weszli klienci klas First, Club World (biznes) i World Traveler Plus (eco premium), a także posiadacze kart OW ruby, później boarding odbywał się według rzędów. Ja siedząc na końcu na górnym pokładzie zostałem zaproszony do wejścia na pokład w pierwszej grupie pasażerów klasy ekonomicznej.
Przed wejściem do samolotu pozostało jeszcze zdecydować… które wejście wybrać? Dla mnie jest wejście na wprost.

Image

Na górnym pokładzie samolotu znajdują się klasy biznes, premium eco i niewielka kabina klasy ekonomicznej. Idąc przez nie próbowałem zrobić zdjęcia – w biznesie się nie udało, premium eco wygląda tak:


Dodaj Komentarz

Komentarze (30)

m3lm4k 19 stycznia 2014 13:23 Odpowiedz
No witamy ;)Jak zwykle wysoki poziom relacji. Czekamy na reszte!
namteh 19 stycznia 2014 13:40 Odpowiedz
Endrju jak sie dowie to pewnie przestanie LOTem latać... :D Do miasta można się dostać albo kolejką jeżdżącą z Terminalu 2, albo autobusami AC1 i AC2 ruszającymi odpowiednio z pierwszego i drugiego terminala. Ja uwierzyłem google maps, które stwierdziło, że najlepiej zrobię wsiadając w AC1 (koszt biletu z lub na lotnisko w Barcelonie 5,90 EUR) do Placa d'Espanya i dalej pojadę metrem. Tak też zrobiłem. Autobusy kursują co 5 minut, dzięki czemu nie są zatłoczone.tak na przyszłość: jest jeszcze autobus 46, za 2,15euro jeśli nie masz T-10 ;)
pabloo 19 stycznia 2014 19:16 Odpowiedz
Świetna relacja z wymarzonej dla wielu podróży, czekamy na więcej ;) Sprawia, że przeglądając ją planuje się podobną wycieczkę.Super zdjęcia, tylko 11 i 12 od końca są takie same 8-)
tygrysm 19 stycznia 2014 20:41 Odpowiedz
namteH, dzięki za podpowiedź. Na pewno się przyda w przyszłości ;-)Pabloo, jakoś tak źle mi się skopiowało ;-)To, że relacja jest "na żywo" oznacza interakcję. Czekam na wszelkie wskazówki i uzupełnianie moich wiadomości jeśli macie taką ochotę ;-)Pozdrawiam,tygrysm
gaszpar 22 stycznia 2014 02:53 Odpowiedz
Fantastyczna relacja!
dexmorgan 24 stycznia 2014 13:37 Odpowiedz
Konkret relacja , w tym dużo zdjęc , to lubię :)
kla7 26 stycznia 2014 11:02 Odpowiedz
Gratuluję wspaniałej podróży, relację czyta się z przyjemnością :)P.S. elektroniczne etykiety są już w tesco :)
student 26 stycznia 2014 15:48 Odpowiedz
Bezapelacyjnie, do samego końca czyta się rewelacyjnie. Znakomita relacja zawierająca dużo ciekawych informacji a także bombowe zdjęcia wzbudzające podziw i zazdrość.
blasto 26 stycznia 2014 20:21 Odpowiedz
Relacja świetna, ale autor chyba nie jest fanem hikingu. 2 razy w NZ i ani słowa o Abel Tasman NP, Tongario Crossing, lodowcach, a Mount Cook tylko z perspektywy przystanku autobusowego :)
tygrysm 2 lutego 2014 21:39 Odpowiedz
dexMorgan, dzięki :-)kla7, dzięki za info, bardzo dawno nie byłem w Tesco ;-)student, dzięki ;-) Cieszę się, że Ci się podoaba :)blasto, owszem, nie jestem fanem hikingu :) Lodowców strasznie żałuję, zabrakło mi na nie czasu...
gaszpar 2 lutego 2014 21:46 Odpowiedz
Dostrzegam wzrost aktywności wraz z ogłoszeniem konkursu.przypadek :)
tygrysm 2 lutego 2014 22:23 Odpowiedz
Przypadek? Nie sądzę ;-) Mobilizacja w pełni by dokończyć relację :-)
portobello 5 lutego 2014 22:33 Odpowiedz
Hejka! Super opowieść :) Bardzo fajnie mi się czytało Twoją relację, czekałam na nowe wpisy. Ciekawa jestem ile kosztował Cię ten wyjazd (w całości). Mógłbyś zrobić takie podsumowanie, podając ceny biletów lotniczych, autobusowych, hoteli, wyżywienia itp.? :) Druga sprawa, prowadzisz może jakiegoś bloga, albo prowadzisz konto na facebooku, na którym można by sobie przeczytać i obejrzeć relację z innych Twoich podróży? Pozdrawiam :)
jik 5 lutego 2014 23:31 Odpowiedz
Quote:Idę jeszcze na ostatnie zakupy. Postanowiłem się skusić na wypróbowanie reklamowanego tu nowozelandzkiego środka 1Above, który ponoć ma zbawienny wpływ na zmieniających strefy czasowe. Wyczytałem w Internecie bardzo pozytywne opinie na jego temat, więc pobawię się w króliczka doświadczalnego. W powyższych buteleczkach znajduje się 100 ml koncentratu minerałów i witamin - głównie z rodziny B. Zawartość buteleczki należy zmieszać z 900 ml wody i pić taką miksturę przez 5 godzin lotu. Ja mam przed sobą prawie dobę w samolotach, więc wyposażyłem się w 4 buteleczki zamkniete w woreczku spełniającym wytyczne kontroli bezpieczeńswa. Koszt "kuracji" 30 AUD.I jak się sprawdziła ta magiczna receptura ?
romey 6 lutego 2014 11:28 Odpowiedz
Czy można gdzieś to dostać w Polsce? Lub coś podobnego?
waldekk 6 lutego 2014 13:32 Odpowiedz
http://1above.myshopify.com/ - powinni wysłać do Polski. Może da się to zastąpić "końską dawką witamin"?
bartoszsz 7 lutego 2014 15:06 Odpowiedz
tygrysm napisał:Pan cały czas stał na tarasie i opowiadał jak teraz Twój drewniany taras (deck) będzie błyszczał ;-) :lol: Polska/Sosnowiec - październik 2013.Mógłbyś wrzucić więcej zdjęć z Waitomo Caves?Rewelacyjna relacja, uważam ją za jedną z lepszych jakie czytałem. Pieczołowitość w opisywaniu szczegółów, wszelkie alegorie, wtrącenia i historie najwyżej klasy! Nie wypada pominąć kunsztu fotografa, niektóre zdjęcia wyjątkowo piękne! Super przygoda! ;)
tygrysm 7 lutego 2014 21:27 Odpowiedz
Portobello, dziękuję, cieszę się że Ci się podobało :-)Podsumowanie masz troszkę powyżej :-) Żeby było dokładniej:bilet z Barcelony do Auckland i z powrotem przez Sydney do Barcelony: około 2400 złBilety na loty krajowe: około 350 złBilety na autobusy, wycieczki całodniowe w ramach Flexipassa: 838 złNoclegi: około 3000 zł (to można było zdecydowanie potanić)Wstępu, atrakcje, lokalny transport: około 1300Jedzenie, utrzymanie: około 2000 złJestem na fb, ale nie bloguję tam ;-) Podeślę Ci zaraz na PW linki do moich innych relacji, bo wg. regulaminu nie mogę tu podawać linków do innych forów.Też pozdrawiam! :)JIK, sprawdziła się! Albo mikstura albo efekt placebo, ale nie miałem żadnych problemów ze zmianą czasu o te 10 godzin. Widziałem sporo pozytywnych opinii w Internecie, w tym jakąś od członka załogi pokładowej jednej z dużych linii, więc chyba działa :-)RomeY, Nie, na razie 1Above jest dostępne tylko w Nowej Zelandii i Australii lub przez Internet, ale z tego co czytałem ma się to szybko zmienić.BartoszSz, :-) Po prostu Tesco mi nie po drodze :-)Niestety zdjęć z Waitomo Caves więcej nie mam, bo tam nie można było robić zdjęć, bo flash powoduje, że larwy przestają świecić. Te jak nie świecą, to nie łapią pożywienia i giną. Można za to znaleźć kilka oficjalnych zdjęć: http://www.waitomo.com/Glowworm-Caves/P ... llery.aspxCieszę się, że relacja przypadła Ci do gustu :-) Daj znać jeśli masz ochotę poczytać więcej to podeślę więcej linków ;-)Pozdrawiam z... z pracy ;-)tygrysm
gixera 7 lutego 2014 21:45 Odpowiedz
Ciekawe, ze wiekszosc z kilku (kilkunastooosobowej) ekipy, ktora leciala tymi lotami co ja do/z Nowej Zelandii miesiac temu, stwierdza dokladnie to co Ty - ze owszem, jest to piekny kraj, ale chyba nie na tyle, aby tam wrocic. Osobiscie uwazam, ze chyba to troche przereklamowane miejsce. Jesli mialabym w przyszlosci wybor, to rowniez wybralabym Australie. Spedzilam tam tylko jeden dzien, akurat trafiajac na slynne swieto, ale wystarczylo to aby zachwycic ;)Zapomnialam dodac ze relacja swietna! Chetnie poczytam cos znowu w przyszlosci :)
tygrysm 7 lutego 2014 22:02 Odpowiedz
Już dużo razy słyszałem podobne opinie o Nowej Zelandii :-) Nie mniej jednak zawsze warto pojechać i samemu się przekonać ;-)Ja w zeszłym roku spędziłem 3 tygodnie w Australii i strasznie polecam wszystkim - ze względu na przesympatycznych ludzi, bezproblemowość w każdym możliwym wydaniu i... zwierzęta :-) Australia wciąga
gixera 7 lutego 2014 22:12 Odpowiedz
Jaka zrobiles trase? (chodzi mi o te 3 tyg w Australii) ;)
tygrysm 7 lutego 2014 22:16 Odpowiedz
Lądowałem w Melbourne, później Sydney, przeskok do Auckland i Queenstown w NZ, później powrót do Brisbane, Cairns i Uluru :-)
blasto 7 lutego 2014 23:08 Odpowiedz
tygrysm napisał:Już dużo razy słyszałem podobne opinie o Nowej Zelandii :-) Nie mniej jednak zawsze warto pojechać i samemu się przekonać ;-)Ja w zeszłym roku spędziłem 3 tygodnie w Australii i strasznie polecam wszystkim - ze względu na przesympatycznych ludzi, bezproblemowość w każdym możliwym wydaniu i... zwierzęta :-) Australia wciągaAch te australijskie zwierzęta: http://www.youtube.com/watch?v=kdihHnaOQsk A co do NZ to ja ruszam równo za tydzień. Nakupuję tego cudu na jetlag.
sajko 9 lutego 2014 12:19 Odpowiedz
Bardzo chętnie też poczytam inne relacje, szczególnie te z Austali! Poproszę też jakieś linki na PM. Mi się marzy wyjazd do Nowej Zelandi więc nie ukrywam zachwytu nad tą relacją! Cudo!!!!!Ciekawa jestem kolejnych podróży tzn relacji, zwłaszcza że także w czerwcu wybieram się na tydzień na Islandię z ekipą :)No nie wspomnę już o Stanach!!!Pozdrawiam :)
blasto 9 lutego 2014 15:23 Odpowiedz
Widzę, że w USA też planujesz pełną pętlę samolotem. Znowu bez wypożyczania auta? Pewnie o tym wiesz, ale domestic F w USA nie daje nawet wstępu do saloników (jeśli nie masz statusu).
tygrysm 9 lutego 2014 17:13 Odpowiedz
sajko, cieszę się że Ci się podobało :-) zaraz Ci wyślę linki na PW w tym do relacji z Australii i Nowej Zelandii sprzed roku ;-)blasto, nie - tam w niektórych miejscach na pewno wypożyczę samochód, bo inaczej się nie da. Na pewno w Calgary (parki narodowe na północ od Calgary to bajka ;-) ), Yellowstone i Las Vegas :-)Wiem, niestety statusu wpuszczającego do saloników mieć nie będę, ale nadal mam kartę Priority Pass ;-)
beatrix 10 lutego 2014 19:29 Odpowiedz
Wspaniała relacja! Miło poczytać i powspominać, bo zrobiłam podobną trasę w na Wyspie Północnej, na dodatek w zbliżonym terminie. Zbierałam się sama do opisania swoich doświadczeń, ale coś czuję, że nie zdołam przebić relacji autora ;). Mój sposób podróżowania był zdecydowanie odmienny, bo totalnie budżetowy- prawie nic nie wydałam na transport i noclegi. Jeśli kogoś interesuje hiking i hichhiking w NZ- służę radą :)
pabloo 10 lutego 2014 20:21 Odpowiedz
Beatrix napisał:Wspaniała relacja! Miło poczytać i powspominać, bo zrobiłam podobną trasę w na Wyspie Północnej, na dodatek w zbliżonym terminie. Zbierałam się sama do opisania swoich doświadczeń, ale coś czuję, że nie zdołam przebić relacji autora ;). Mój sposób podróżowania był zdecydowanie odmienny, bo totalnie budżetowy- prawie nic nie wydałam na transport i noclegi. Jeśli kogoś interesuje hiking i hichhiking w NZ- służę radą :)Pisz relację, a nie zakładaj z góry, że się nie spodoba 8-) Jaka nie będzie to rozbudzi wyobraźnię i na pewno zachęci do odwiedzenia. Bez żadnych rad na priv, tylko na forum, nie wiadomo kiedy i kto będzie zainteresowany ;)
tygrysm 10 lutego 2014 22:37 Odpowiedz
Zgadzam się, pisz relację! Sam chętnie poczytam ;-)
tobe 23 lutego 2014 20:40 Odpowiedz
Australii zazdroszcze, choc dla mnie krótko, chociaz pisałeś, że juz byłes. i fajnie trafiłes, bo na 26.01, fajna relacje, dzięki!