0
tygrysm 22 czerwca 2014 21:15
Na wstępie witajcie w mojej trzeciej relacji z podróży na Fly4Free :)

Jeśli nie mieliście jeszcze okazji to zapraszam do przeczytania poprzednich dwóch :)
Japonia Aeroflotem
http://www.fly4free.pl/forum/japonia-ae ... ,215,17096

Nowa Zelandia z północy na południe
http://www.fly4free.pl/forum/nowa-zelan ... ,217,40249

Wstęp

Tym razem polecimy razem do Islandii. Jest to moja pierwsza relacja nie "na żywo", ale zawsze muszą być te pierwsze koty za płoty. Tym razem nie lecę sam, lecz z dwójką moich przyjaciółek, które poznałem na uczelni. Z tego też powodu relacja nie jest live - nie chciałem poświęcać za dużo czasu po drodze na pisanie. Teraz gdy zdjęcia są mniej więcej posortowane i mam trochę czasu mogę Wam nieco więcej przekazać na temat tego wyspiarskiego kraju. Na przelot na Islandię zdecydowaliśmy się widząc promocję Easyjet, który "rzucił" bilety z Londynu Luton do Keflaviku za 370 zł w dwie strony. Do tego po jakimś czasie dokupiliśmy doloty Wizzairem za około 100 zł tam i 200 zł z powrotem. Niestety mi się pozmieniało trochę w pracy i musiałem być 9.06 w Warszawie, więc zdecydowałem się dokupić bilet w jedną stronę na następny dzień, tak by dołączyć do dziewczyn, które wcześniej miały zwiedzić Reykjavik beze mnie. Najtańszy okazał się SAS za 550 zł z jedną przesiadką w Kopenhadze i jednym z lotów operowanych przez Icelandair, jednak ja zdecydowałem się na nieco droższą ofertę tej samej linii z wylotem z Warszawy o 6.15 i dwiema krótkimi przesiadkami - w Kopenhadze i Oslo. Krótkie przesiadki (35 i 45 minut) wydawały mi się nieco ryzykowne, zwłaszcza dla bagażu, ale to była jedyna możliwość by jeszcze móc coś tego dnia zwiedzić. Opcja ta kosztowała niespełna 700 zł. Dodatkowym plusem tej opcji są mile Aegean, które umożliwią mi zdobycie statusu Star Alliance Silver, który pozowli mi nieco oszczędzić na bagażu na mojej kolejnej wycieczce ;-)

Plan lotów przedstawia się następująco:

Image
Źródło: Great Circle Mapper

10.06 WAW-CPH SAS SK2762 06:15-07:35 CRJ9
10.06 CPH-OSL SAS SK1462 08:10-09:25 B737-700
10.06 OSL-KEF SAS SK4787 10:05-10:55 B737-800
17.06 KEF-LTN EZY U22296 10:15-14:10 A319
17.06 LTN-WAW WZZ W61310 20:30-23:55 A320

Plan zwiedzania:

Jak już wspominałem, dziewczyny zwiedzają Reykjavik gdy ja jestem jeszcze w Polsce, tak więc po przylocie nie pozostaje mi nic tylko wziąć samochód z wypożyczalni, pojechać po nie do stolicy Islandii i ruszyć razem z nimi w trasę wokół wyspy. Nasze plany są moim zdaniem dość ambitne jak na tydzień, ale do zrobienia, zwłaszcza w czerwcu, kiedy Słońce praktycznie w ogóle nie zachodzi:

Image
Źródło: Google Maps

Gotowi? No to w drogę! :)

Tuż przed piątą rano melduję się na warszawskim Lotnisku Chopina, gdzie już trwa odprawa na mój lot. Jeszcze nigdy się nie odprawiałem w rzędzie "na plecach" LOT-u, ani też nie przybyłem na lotnisko tak wcześnie, by stanowiska odprawy biletowo-bagażowej LOT były jeszcze nieczynne. Zawsze musi być ten pierwszy raz ;-)

Image

Odprawa SAS odbywa się przy trzech stanowiskach - jedno jest dedykowane dla odprawionych online, drugie dla pasażerów klasy SAS Go (czyli zwykłe economy), a trzecie dla lecących w klasie SAS Plus. Sas Plus można uznać za europejską klasę biznes - pasażerowie siedzą z przodu samolotu na takich samych fotelach jak pasażerowie zwykłego ygreka, jednak dostają drugi bagaż rejestrowany w cenie, posiłek, dostęp do saloniku biznesowego i więcej mil.

Po bardzo miłej rozmowie z Panią na stanowisku check-in po raz pierwszy zdarzyło mi się dostać jedną kartę pokładową na całą podróż na wszystkich trzech odcinkach:

Image

Szybka kontrola bezpieczeństwa, chwila włóczenia się po terminalu i znalazłem się w busie do samolotu. Bombardier CRJ-900, który wykonuje rejs do Kopenhagi duży nie jest, więc ścisku w busiku także nie było. Jako ostatni do busa wsiadł nie kto inny jak nowo upieczony europoseł Janusz Korwin-Mikke.

Image

Dziś do stolicy Danii lecimy pięcioletnim samolotem o rejestracji OY-KFH. Mój bagaż kabinowy został oznaczony jako Delivery at Aircraft, więc oddałem go obsłudze naziemnej po wyjściu z samolotu, moje miejsce na dziś to natomiast 10F. Mimo konfiguracji foteli 2-2, przewoźnik zdecydował się na pominięcie w numeracji miejsc rzędów B i D. Środek samolotu bardzo przypomina wnętrze innego, znanego z Eurolotu Bombardiera Q400:

Image

Zająwszy swoje miejsce za oknem mam widok na SP-LDD:

Image

Wróćmy jednak do fotela - ten jest gruby i bardzo wygodny. Jak to w relacji na takim forum nie mogło oczywiście zabraknąć tradycyjnej fotki nóg ;-)

Image

Nie czułem ciasnoty, którą zawsze czuję gdy wsiadam do mojego nielubianego Q400, więc jest dobrze. Po uruchomieniu silników wrażenia jeszcze bardziej pozytywne - wewnątrz jest cicho i przyjemnie. No to w drogę! Macham na pożegnanie Warszawie o poranku:

Image

Serwis w klasie SAS Go jest bardzo prosty - wszystko płatne poza wodą, kawą i herbatą. Ba! SAS szczyci się swojej gazetce pokładowej, że herbata i kawa zawsze pozostaną w SAS bezpłatne. Czyżby przytyk do LOT? ;-)

No to pora na tradycyjną zagadkę (choć wydaje mi się łatwa). Co to za lotnisko?

Image

Mijamy Malmo:

Image

...i Cieśninę Sund z niemal 8-kilometrowym mostem, sztuczną wyspą i tunelem łączącymi Szwecję i Danię.

Image

Jeszcze przed lądowaniem szefowa pokładu oznajmiła nam, że zatrzymamy się przy bramce D2 i przekazała wszystkim do których bramek mają się udać pasażerowie transferowi będący na pokładzie maszyny. Informacja ta była mi bardzo pomocna, bo koła Bombardiera dotknęły pasa startowego lotniska Kastrup z delikatnym opóźnieniem, co dodatkowo skracało moją przesiadkę. Sytuację dodatkowo zaognił w mojej głowie fakt, że podczas kołowania dokonano zmiany stanowiska postojowego i nasz samolot zatrzymał się przy stanowisku oddalonym i czekała mnie jeszcze podróż autobusem do terminalu. Gorzej być nie mogło? Jak mówi prawo Murphy'ego nigdy nie jest tak źle, by nie mogło być gorzej. W przejściu samolotu stanął nasz europoseł, pożyczył od jakiejś pani chusteczkę i zaczął wycierać schowek nad głową, bo coś się wylało z jego nesesera. Robił to blokując przejście i opóźniając wyjście wszystkich z samolotu. Gdy wszyscy poza nim znaleźli się już w busie, a pani szefowa pokładu się zorientowała, że ktoś jeszcze jest w samolocie ruszyła szybko wyciągnąć zagubioną owieczkę z samolotu. To dołożyło jeszcze trochę stresu do całej sytuacji. Na szczęście jazda busem okazała się króciutka, a gdy dobiegłem do bramki z której będzie wypychany Boeing 737 do Oslo mimo faktu, że na FIDS wyświetliła się informacja że bramka zamknięta moja karta pokładowa została zeskanowana, a ja podążyłem do rękawa. Uśmiechnięta pani agent zapytała mnie czy lecę z Warszawy, bo czekała na nas. Za mną do rękawa wbiegło jeszcze kilka osób z mojego lotu. Na szczęście już bez europosła ;-)

Niestety nie zauważyłem z pośpiechu rejestracji tego B737-700. Wiem, że po zajęciu miejsca 24F miałem taki oto widok:

Image

Uspokojony, że dotarłem do właściwego samolotu o czasie szybko zasnąłem w pełnym samolocie. Obudziłem się dopiero w okolicy Oslo, gdzie pojawiły się takie oto widoki:

Image

Image

I już prawie na samym lotnisku:

Image

Tym razem wyjście z samolotu odbyło się przez rękaw. Skierowałem się korytarzem dla połączeń międzynarodowych, co oszczędziło mi kontroli bezpieczeństwa i konieczności ponownego nadania bagażu, jak to ma miejsce w przypadku lotów krajowych w Norwegii. Oczywiście musiałbym to zrobić jeśli mój bagaż w ogóle doleciał ze mną z Kopenhagi, a tego nie wiem ;-) Wiem, że terminal z którego korzysta SAS w Oslo Gardermoen wygląda tak:

Image

Tu okazało się, że odlot do Keflaviku opóźniony jest o 40 minut, więc mam sporo czasu. Okazało się, że do samolotu odwiezie nas bus, do którego kierowca jeszcze upychał pasażerów. Dawno nie jechałem tak zatłoczonym autobusem. Jadąc do samolotu zwiedziliśmy pół lotniska, w tym jak mi się wydaje budowę nowego pirsu/terminala. Z busika mieliśmy też całkiem niezły widok na samolot, który nas zabierze do Keflaviku, jednak jak się okazało, nie był on jeszcze gotowy na przyjęcie pasażerów na pokład z powodu jakiejś usterki, więc przez 20 minut oglądaliśmy z autobusu technika, który stał pod przednim podwoziem i coś kombinował przy oponie. Gdy skończył, drzwi autobusu się otworzyły i wszedłem na pokład. Maszyna przewidziana na ten rejs to trzynastoletni Boeing 737-800 LN-RCZ:

Image

Środek dość mocno wysłużony, co nie przeszkodziło SAS zainstalować deskopodonych foteli Recaro w stylu Lufthansa NEK.

Image

Image

Dodam, że nie do końca posprzątanych...

Image

i wspomniany widok na budowę:

Image

Z lotu nie pamiętam za dużo, bo znowu szybko usnąłem. Ilekroć się budziłem, za oknem było pochmurnie, więc szedłem spać dalej. Nie pozostaje mi więc nic innego jak powitać z Islandii! :) Mój bagaż doleciał i mogę oficjalnie ogłosić, że to na lotnisku w Keflaviku wykluł się Concorde!

Image

Podążam do budynku nieopodal terminala lotniska KEF, by odebrać nasze auto na najbliższy tydzień. Najkorzystniejsza wydała mi się oferta wypożyczalni BlueCar (http://www.bluecarrental.is/), gdzie za Suzuki Grand Vitara z napędem na cztery koła na sześć dób przyszło nam zapłacić ze wszystkimi ubezpieczeniami (łącznie z opcjonalnym ubezpieczeniem na piach i popiół - warto dobrać tą opcję!) 107000 ISK, czyli około 3100 zł. Niestety pełen pakiet ubezpieczeń w tej firmie nie obejmuje zwolnienia z wkładu własnego w przypadku uszkodzeń lakieru i podwozia oraz szyby przedniej. Wyjątkiem jest przód i maska samochodu, które są w pełni ubezpieczone od uderzeń kamieni. Ubezpieczenie nie obejmuje też uszkodzeń, które mogą powstać w przypadku nietrzymania przez pasażera drzwi przy ich otwieraniu, bowiem na Islandii potrafi dość mocno wiać i wiatr potrafi wyrwać drzwi z zawiasów lub mocno nimi uderzyć w sąsiednie auto na parkingu. Co dla niektórych może okazać się istotne, na mojej karcie kredytowej nie została założona blokada na poczet ewentualnych uszkodzeń lub braku paliwa przy zdaniu samochodu, bowiem samochód w tej wypożyczalni dostaje się zatankowany do pełna i w takim samym stanie należy go oddać. Czyli zastosowany jest korzystniejszy dla klienta model niż jak to często bywa w tańszych wypożyczalniach, gdzie płaci się za paliwo i należy go zużyć jak najwięcej. Przy odbiorze samochodu samochód zostaje bardzo dokładnie sprawdzony przez pracownika wypożyczalni. Okazuje się, że Grand Vitara jest bardzo popularnym modelem w lokalnych wypożyczalniach, m.in. dlatego, że większość sprzedawanych na Islandii wersji tego pojazdu ma wbudowaną nawigację. Posiada on także całkiem niezły napęd na obie osie z możliwością zablokowania mechanizmu różnicowego, więc świetnie się nada na większość dróg "F". Skoro już jesteśmy przy drogach...

Image

Na Islandii obowiązuje nakaz jazdy ze światłami mijania przez całą dobę, a ograniczenie prędkości to 90 km/h. Na drogach szutrowych wartość ta maleje o 10 km/h. W praktyce jeździ się z prędkością 100-110 km/h godzinę na drogach asfaltowych, około 80 km/h na drogach szutrowych i praktycznie zawsze 50 km/h w miastach. W tych ostatnich, a zwłaszcza w Reykjaviku czasem zdarzają się fotoradary - są zawsze oznaczone niebieskim znakiem. Oprócz normalnych dróg, część dróg to wspomniane przed chwilą drogi "F", które to nie nadają się dla samochodów bez napędu na cztery koła. I uwierzcie, gdy Islandczycy mówią, że się nie nadają to na prawdę tak jest. Na niektóre z dróg którymi jechaliśmy mimo, że nie miały "F" w swojej numeracji nie odważyłbym się wjeżdżać samochodem niższym niż SUV, bo prawie na pewno bym uszkodził karoserię. Dojazd do niektórych atrakcji wymaga samochodu na 4 koła i na prawdę polecam na Islandii wypożyczenie włanie takiego samochodu :) A teraz rozpoczynamy relację z dnia pierwszego!

Dzień 1

Oto plan na dziś:

Image

Ruszam z lotniska po dziewczyny, które już czekają na mnie w oddalonym o około 50 km od lotniska w Keflaviku, Rejkyaviku - zamieszkałej przez nieco ponad dwieście tysięcy mieszkańców stolicy Islandii. Chwilę później ruszamy na północ. Nasza trasa to kółko dookoła wyspy zgodnie z ruchem wskazówek zegara. W drodze na północ mamy możliwość pojechania tunelem pod fiordem Hvalfjordur (płatny 1000 ISK od samochodu - około 29 PLN) lub wybrania drogi dookoła. Nam się nie spieszyło, więc wybraliśmy tę drugą opcję i się nie zawiedliśmy, bo Islandia od razu odwdzięczyła się pięknymi widokami:

Image



Image

Nam się wydaje, że już jest pięknie, a to dopiero początek! Nie mogło też zabraknąć fotki naszego bolidu w swoim naturalnym środowisku:

Image

Kierujemy się dalej na północ w kierunku półwyspu Snaefellsnes, na którego szczycie znajduje się Park Narodowy Snæfellsjökull, wulkanu o wysokości 1446 m n.p.m, którego szczyt pokryty jest lodowcem. Droga nie traci na swoim uroku:

Image

Image

Po drodze, przed samym wjazdem do parku narodowego zatrzymujemy się w miasteczku Arnarstapi, które to było jednym z ważniejszych ośrodków rybackich i handlowych dla regionu zachodniego wybrzeża Islandii. Turyści zatrzymują się tutaj dla formacji skalnych znajdujących się na wybrzeżu, utworzonych przez spływającą z Snæfellsjökull lawę.

Image

Nad brzegiem znajduje się też rzeźba postawiona na część pierwszego ostadnika - Bálða.

Image

My podziwiamy dalej niezwykłe klify lawowe:

Image

Image

Na Islandii 90% obywateli jest chrześcijanami, z czego 78% należy do Kościoła Islandii. Niemal 70% mieszkańców wyspy uważa się za religijnych, a 19% przeciwnie. Co ciekawe 22% religijnych uważa, że nie są Chrześcijanami, ale "wierzą na swój sposób". Tak jak w innych krajach nordyckich, chodzenie do kościoła jest dość rzadkim zajęciem, dlatego też próżno tu szukać dużych kościołów. Większość wygląda tak:

Image

Wsiadamy do naszego japońskiego towarzysza podróży i wjeżdżamy do Parku Narodowego:

Image

Image
'
Snæfellsjökull znany jest z powieści Juliusza Vernea, który w umieścił ten wulkan w swojej powieści "Podróż do wnętrza Ziemi". Bohaterzy tej powieści znajdują w tej górze przejście prowadzące do środka Ziemi. Jeżeli ktoś nie wierzy w ocieplenie klimatu, to w sierpniu 2012 odnotowano pierwszy przypadek w historii, kiedy szczyt góry nie był pokryty lodem.

Kolejne zdjęcie z wybrzeża Parku Narodowego:

Image

Będąc tutaj należy udać się na plażę Djúpalónssandur, do której prowadzi ścieżka między tworami pola lawowego utworzonego przez pobliski wulkan

Image

Image

Image

Na plaży leżą cztery okrągłe kamienie, które były niegdyś wykorzystywane do mierzenia siły osób chcacych się zaciągnąć na statek. Pierwszy i zarazem najmniejszy waży około 23 kg ("bezużyteczny"), drugi około 50 kg ("słaby"), trzeci 100 kg ("połowa siły"), a czwarty 154 kg ("pełna siła"). Dane odnośnie ich wagi różnią się w różnych miejscach. W każdym razie ochotnik do pływania na morzu musiał być w stanie umieścić przynajmniej trzech z nich w dziurze na sąsiadującej skale nie mógł być przyjęty do pracy na statkach. Ja uniosłem tylko najmniejszy... no cóż...

Image

A życie marynarzy w tych okolicach nie jest proste o czym mogą świadczyć leżące na całej plaży szczątki wraku brytyjskiego statku rybackiego The Epine GY7, który zatonął w okolicach 13 marca 1948 roku.

Image

Image

Image

Na koniec dnia kończymy objazd półwyspu zgodnie z ruchem wskazówek zegara mijając takie klasyczne islandzkie domki z trawą na dachu w mieście Olafsvik...

Image

...by na koniec dnia dojechać na nocleg w hostelu Hosteling International w Grundarfjordur... Tutaj wszędzie jest ładnie :)

Image

Dzień 2

Zaczynamy kolejny dzień, może trochę mniej ciekawy, ale też nie zabrakło ładnych widoków. Plan na dziś to dojazd do Akureyri, liczącego 18 tyś. mieszkańców drugiego co do wielkości miasta Islandii.
Image
Warto pamiętać, by przed ruszeniem w trasę zatankować do pełna, bo stacje benzynowe zdarzają się tutaj tylko w miastach, a te nie są częste na trasie. W większości są to stacje bezobsługowe na których płaci się za paliwo kartą przed tankowaniem.
Po drodze pierwszym przystankiem na trasie jest miasteczko Stykkisholmur. W mieście tym żyje około 1100 mieszkańców, których głównym źródłem utrzymania jest rybołówstwo i turystyka. Jeśli ktoś ma ochotę wybrać się na Fiordy Zachodnie, może skorzystać z promu, który wypływa właśnie stąd. Warto wybrać się do portu, przy którego wejściu znajduje się górka z której są piękne widoki na fiord.
Image

Dodaj Komentarz

Komentarze (46)

serniczek 22 czerwca 2014 22:06 Odpowiedz
Doskonałe zdjęcia! ;) Dzisiaj dopiero przeczytałem relację z Nowej Zelandii, a tu już Islandia. Czekam na ciąg dalszy:)
correos 22 czerwca 2014 22:11 Odpowiedz
tygrysm - odwaliles kawal pieknej roboty - dziekuje rewelacyjnie sie czyta
spacja 22 czerwca 2014 22:22 Odpowiedz
WOW, super, piekne zdjecia. Bylam, zrobilam polowe tej trasy co Ty i widzialam duzo na wlasne oczy a i tak zdjecia zachwycaja.
nesssssa85 22 czerwca 2014 22:26 Odpowiedz
super :) czekam na dalszy ciąg!!! ja będę na Islandii za tydzień :) trasa trochę inna, nie robimy wschodu tylko Zachodnie Fiordy. Trochę mnie zmartwiłeś tym autkiem 4x4. Czytałam w wielu miejscach, że spokojnie starcza zwykła osobówka nawet na zachodnich fiordach. No ale za późno już na strach, Yariska musi dać radę ;)
sudoku 22 czerwca 2014 22:30 Odpowiedz
Świetna relacja. Akurat za kilka dni lecę na Islandię, więc jak znalazł.Mam pytanie o drogi do/na półwyspie Snaefellsnes. Ze względu na krótki pobyt i tym samym ograniczony program, zdecydowałem się na wynajęcie zwykłego auta. Da radę tam takim pojeździć?
niva 22 czerwca 2014 23:36 Odpowiedz
Super relacja, a ja jak zwykle dorzucę parę groszy od siebie - ptaszor ze zdjęcia, ten z zamiłowaniem do uciekania z jezdni, zdaje się być lokalnym gatunkiem krwawodzioba - Tringa totanus robusta http://www.birdguides.com/species/species.asp?sp=202573
pawliszak 23 czerwca 2014 01:13 Odpowiedz
świetna relacja, a zdjęcia przepiękne!
nowhere 23 czerwca 2014 02:09 Odpowiedz
Świetna relacja! Za rok wybieram się i ja!
klapio 23 czerwca 2014 14:23 Odpowiedz
Super napisana relacja i naprawdę fajnie wywołane zdjęcia w LR. Co do swojego Pentaxa podpinałeś ? :-P Zazdroszczę wyprawy i czekam na resztę :-)
maxima 23 czerwca 2014 14:26 Odpowiedz
też lecę za tydz:)ile trzeba było czekać na wycieczkę Zodiakiem? rozważamy właśnie ją lub amfibię, ale nie wiem czy rezerwować przed ze względu na pogodę - gdyby coś się zepsuło to można by zorbić ją następnego dnia rano... ale z Twojej relacji wynika, że jest duży popyt na te wycieczki może być trudno...
tygrysm 23 czerwca 2014 15:01 Odpowiedz
nowhere, dzięki :)klapio, dziękuję :) Zestaw foto to Pentax K-5IIs + Pentax DA 12-24 f4, Sigma 17-50 HSM f2.8, Pentax FA 50 f1.7, Tamron 70-200 f2.8 i Pentax DA 10-17 f3.5-4.5 Fisheye. Trochę tego było ;)maxima, myśmy rezerwowali na dzień przed na ich stronie internetowej. Rezerwuje się na konkretną godzinę i trzeba być na pół godziny przed wypłynięciem. Myśmy płynęli chyba o 10.30 i jeszcze były miejsca na kolejne godziny, ale około 12.00 już nie było nic do końca dnia. Natomiast na "kaczkę" były miejsca, ale nie wiem jak często pływała i ile czasu trzeba było czekać ;)
shakal 23 czerwca 2014 15:33 Odpowiedz
Super relacja :D
tom971 23 czerwca 2014 15:48 Odpowiedz
Fajna relacja. Piekne wodospady. Dobre zdjecia.Czekam na wiecej.
andi 23 czerwca 2014 16:35 Odpowiedz
świetna relacja, chociaż z drugiej strony czytając jakąkolwiek relacje z wyprawy tygrysa wiem że się nie zawiodę :)
macieqx 23 czerwca 2014 17:16 Odpowiedz
Super relacja, nie ukrywajmy - zachęca do odwiedzenia tego kraju, czekam na to aż wrzucisz podsumowanie kosztów :D
ves123 23 czerwca 2014 18:50 Odpowiedz
Miło jest porównać wycieczkę odbytą w tym samym czasie aczkolwiek w odwrotnym kierunku.Mimo, że byliśmy w tym samym czasie to pogoda u Was jakby lepsza.Jeżeli chodzi o wynajęcie samochodu, my wynajęliśmy starą Toyotę Corollę, przejechaliśmy 2700km bez żadnych problemów(z wyjątkiem braku konfortu podczas noclegu w tejże dla mojego kolegi).Przejechaliśmy drogę od Dettifossa do Asbyrgi od strony Parku,przełęcz Oxi i parę innych nie za łatwych odcinków.Mimo niskiego zawieszenia spisała się ok.Tak,że Ci ,którzy wynajęli Yarisy też dadzą radę.Pozdrawiam
wrzoch 23 czerwca 2014 19:49 Odpowiedz
Super relacja i genialne zdjęcia :D
farmer 23 czerwca 2014 21:43 Odpowiedz
genialne:) czekam na ostatni dzień I na koszty:)
olir1987 23 czerwca 2014 21:50 Odpowiedz
ehh zatęskniłam do islandii;)
vamamama 23 czerwca 2014 21:52 Odpowiedz
fajne zdjécia, gratulujé;
adrianbielewicz 23 czerwca 2014 22:29 Odpowiedz
No cóż... Trzeba będzie się tam kiedyś wybrać. Świetna relacja. Czekam na podsumowanie kosztów. Wiem, że znajomy chciałby tam w tym roku pojechać, więc na pewno się przyda ;)
tygrysm 24 czerwca 2014 00:00 Odpowiedz
Dziękuję wszystkim za super miłe słowa :) jutro powinienem zdążyć dopisać koniec relacji :)
monty 24 czerwca 2014 04:36 Odpowiedz
Kapitalna relacja!Dzieki za godziny,ktore poswieciles aby sie z nami podzielic swoim doswiadczeniem z pobytu na tej uroczej wyspie :)
waldekk 24 czerwca 2014 07:29 Odpowiedz
tygrysm napisał:Niestety nie zauważyłem z pośpiechu rejestracji tego B737-700. Lot CPH-OSL wykonywał LN-RRA.
ajaj 24 czerwca 2014 09:21 Odpowiedz
Pięknie!!
maxima0909 24 czerwca 2014 12:34 Odpowiedz
Moje marzenie.... :)Po podsumowaniu kosztów okaże się na ile odległe... :P
refiko 24 czerwca 2014 12:50 Odpowiedz
Przeglądając zdjęcia, czytając relację myślę, że autor miał pokaźny budżet...;]
tygrysm 25 czerwca 2014 01:32 Odpowiedz
Przepraszam wszystkich, ze tak to się przeciąga - miałem mieć wolny dzień i tyle z tego było. Mam nadzieję, że jutro (dziś) dociułam relację do końca :)Monty, dzięki :)WaldekK, wielkie dzieki - dziura we Flightdiary uzupełniona ;-)AJAJ, :-)Maxima0909 - najgorsze są koszty które mogą się rozłożyć na kilka osób, czyli samochód i benzyna. Jak się podróżuje w 4 osoby i się zabierze jedzenie z Polski już nie jest tak strasznie ;-)refiko, zależy co uważasz za pokaźny budżet. Staraliśmy się wszystko ogarniać najtaniej jak się da :) -- 25 Cze 2014 00:32 -- Przepraszam wszystkich, ze tak to się przeciąga - miałem mieć wolny dzień i tyle z tego było. Mam nadzieję, że jutro (dziś) dociułam relację do końca :)Monty, dzięki :)WaldekK, wielkie dzieki - dziura we Flightdiary uzupełniona ;-)AJAJ, :-)Maxima0909 - najgorsze są koszty które mogą się rozłożyć na kilka osób, czyli samochód i benzyna. Jak się podróżuje w 4 osoby i się zabierze jedzenie z Polski już nie jest tak strasznie ;-)refiko, zależy co uważasz za pokaźny budżet. Staraliśmy się wszystko ogarniać najtaniej jak się da :)
solinka 9 lipca 2014 18:46 Odpowiedz
Relacja to treściwa, dogadana, z kapitalnymi kadrami relacja. Cóż, brzydkie uczucie zazdrość, ale tu w wydaniu motywacyjno-rusz(D)-owym. Super!
lela 11 lipca 2014 15:01 Odpowiedz
R E W E L A C J A!!:) Wiem już gdzie trzeba planować kolejną podróż:)
raphael 29 lipca 2014 22:10 Odpowiedz
Świetna, inspirująca relacja :!: Zastanawia mnie tylko, czy taniej nie wyszłaby wersja morska - promy wypływają z duńskich Hanstholm czy Hirtshals, pakuje się swój samochód, klamoty, może i namiot.
tygrysm 30 lipca 2014 12:58 Odpowiedz
Raphael, ciężko mi stwierdzić, ale sam prom na pewno też nie jest tani (Skandynawia ;-) ). Dodatkowo dochodzi ilość potrzebnego urlopu na samą podróż - u nas by nie przeszło ;)
wiater 30 lipca 2014 15:49 Odpowiedz
chartsman 4 sierpnia 2014 01:10 Odpowiedz
Witam wszystkich!Choć dopiero teraz się odzywam, to forum "podczytuję" sporadycznie nie od dziś. Tę relację przeczytałem jednym tchem i wbrew mej konsternacji wobec ilości detali zawartych w opisach (w życiu nie przyszło mi do głowy fotografować samolotu czy szukać jego rejestracji - nawet nie wiedziałem, że takowe istnieją tak na dobrą sprawę!) bardzo pomoże mi ona w planowaniu tygodniowego objazdu Islandii. W przypadku naszej grupy głównym celem mają być zorze polarne, toteż podróż odbędzie się na znacznie mniej nasłonecznionym przełomie października i listopada, jednakowoż wiele informacji jest tu naprawdę uniwersalnych, za co dziękuję. Zdjęcia niewątpliwie robią wrażenia.Pozdrawiam.
tygrysm 13 sierpnia 2014 12:09 Odpowiedz
chartsman, bardzo się cieszę! :) O to w tych relacjach chodzi :)
parys 14 sierpnia 2014 23:59 Odpowiedz
Świetna relacja, a i patrząc na zakres zwiedzania - kosztowo też nie wygląda źle.
drink_ 12 stycznia 2015 12:42 Odpowiedz
tygrysmCzy tą trasę, którą pokonałeś dałoby radę zrobić osobówką w połowie czerwca?
nesssssa85 12 stycznia 2015 13:03 Odpowiedz
To droga nr 1 głównie jest, więc raczej nie powinno być problemu.Ja w lipcu objechałam zachodnie fiordy osobówką. Klekotało przeraźliwie na gravel road, ale da się i to zrobić.Dodam, że szyba oberwała na drodze nr 1 właśnie, pięknej asfaltowej. Nie na gravel. Islandia jest nieprzewidywalna ;)
drink_ 12 stycznia 2015 15:07 Odpowiedz
Ja właśnie chce jechać drogą nr 1 ale nie wykluczam jakichś zjazdów jeśli jakieś miejsce nas zainteresuje. Z jakiej wypożyczalni miałaś samochód? Myślałem o economycarrentals com bo mają dobre ceny ale nie wiem właśnie jak to wychodzi z ubezpieczeniem. Czy Collision Damage Waiver i Third party insurance obejmuje ubezpieczenie przedniej szyby? Czy trzeba to osobno domówić? Bo w formularzu nie ma takiej opcji.pozdrawiam
nesssssa85 12 stycznia 2015 15:35 Odpowiedz
Samochód miałam rezerwowany przez economycarrentals właśnie bo cenowo wyszło przyzwoicie. Na miejscu okazało się, że wypożyczalnia to niejakie Hasso. Na miejscu wykupiliśmy dodatkowo cdw + gravel protection + front screen (front screen z 15% wkładem własnym). To skomplikowana sytuacja była. Był spory odprysk na szybie.Pobrali nam z karty całość za szybę pomimo ubezpieczenia. Powiedzieli ze oddadzą po wycenie...Faktycznie zwrócili najpierw 85% bo niby 15% wkładu było nasze. Ale my się z nimi kłóciliśmy, że mamy wykupione gravel i na ich stronie było wyraźnie napisane, że to ubezpieczenie obejmuje uszkodzenia również przedniej szyby w całości. Oddali nam w końcu całość, ale były nerwy, stres i dużo pisania do nich i pośrednika. Oczywiście ze swojej strony od razu usunęli informację, że to ubezpieczenie pokrywa przednią szybę. Jak zwykle jest tak, że dopóki nie ma problemu to wszystko jest fajnie, ale jak tylko coś się pojawia to od razu wypożyczalnia zmienia twarz.Ach i w zasadzie przy opcji zamawiania auta przez pośrednika wybrałam opcję ZERO Deductible (refundable) i to chyba nas uratowało jakoś.Moja rada - czytać dokładnie co się podpisuje i upewniać się.
drink_ 13 stycznia 2015 22:18 Odpowiedz
ok, dzięki za pomoc
tygrysm 24 stycznia 2015 02:19 Odpowiedz
drink_, tak! Ja z tego co pamiętam pokonywałem tę trasę właśnie w czerwcu :)economycarrentals to tylko pośrednik. Ubezpieczenie lepiej zapłacić na miejscu w firmie z której faktycznie bierzesz samochód, bo jak się ubezpieczysz u pośrednika to firma najpierw w razie czego zabierze Ci kasę z karty, a później będziesz musiał walczyć o odzyskanie tego u pośrednika. Zerknij bezpośrednio na Geysir i Blue Car Rental. Tak jak pisałem - warto się ubezpieczyć na wszystko łącznie z popiołem.
jo_ann 16 lutego 2015 13:33 Odpowiedz
Cześć. Na wstępie gratuluje fantastycznej relacji. Czyta się jak marzenie :)Chciałabym zapytać Ciebie tygrysm i ewentualnie innych, którzy już byli na Islandii - jak rozwiązaliście sprawę z dodatkowymi ubezpieczeniami samochodu? Dzwoniłam do kilku firm (Europcar, Avis, Budget) i nie oferują czegoś takiego, jak ubezpieczenie "od żwiru" czyli od szkód wywołanych odpryskami kamyków.My rozważamy wypożyczenie VW Polo lub czegoś podobnego, czyli klasa N. W Avis jest Sand&Ash protection za 1100 ISK za dzień albo Super-Casco znoszące udział w szkodzie do 25 000 ISK za 2300 ISK na dzień, ale to ciągle nie załatwia uszkodzenia lakieru przez kamyki.W Europcar możliwe jest tylko 1 ubezpieczenie - znosi udział w szkodzie do 164 euro za ok. 89 euro za tydzień (czy szkoda to tylko kolizja czy obicie przez kamyki?)W Budget też udział własny tylko zmniejszają.Znalazłam jeszcze ofertę wynajmu - bez żadnego ubezpieczenia na miejscu, ale przez pośrednika DigiCar, gdzie wykupuje się polskie ubezpieczenia AXA za 150 zł na tydzień i ono pokrywa szkody na szybach, dachu, karoserii, oponach itd. Czy ktoś z Was może coś na ten temat powiedzieć?Z góry bardzo dziękuję :)
lporebski 26 marca 2016 23:18 Odpowiedz
Zapraszam na relację z wycieczki do Islandii - sporo zdjęć, wskazówek i informacji praktycznych. Szczegóły na: http://zyczpasja.pl/islandia-na-majowke ... a-w-7-dni/
tygrysm 29 marca 2016 20:41 Odpowiedz
Cześć @jo_annprzepraszam, że dopiero teraz Ci odpisuję. Spróbuj poszukać w jakiejś typowo islandzkiej wypożyczalni. Ja bardzo polecam http://www.bluecarrental.is/ którzy mają nawet ubezpieczenie od wpływu popiołu na samochód i jak się okazało przydało nam się.Pozdrawiam,tygrysm :-)
booboozb 29 marca 2016 21:43 Odpowiedz
FairCar ma dla chętnych ubezpieczenie od wybuchu wulkanów ;)