0
tygrysm 13 sierpnia 2014 12:52
Witajcie w mojej kolejnej relacji na fly4free :-) Podobnie jak w relacji z Indii wracam do podróży, która odbyła się rok temu. Wszystko o czym przeczytacie miało miejsce rok temu w sierpniu. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :-)

Wstęp

Tym razem wracam do Azji, czyli w moje ulubione rejony Świata (no... na równi z Australią ;-) ). Plan wycieczki zrodził się gdy AirBerlin rzucił promocję na loty z Hamburga do Bangkoku za około 1200 zł na czerwiec, jednak mój pracodawca zadecydował za mnie, że w związku z pewnymi koncertami, które odbyły się w czerwcu w Polsce musiałem tu zostać, by dopiąć wszystko na ostatni guzik. Na szczęście wszystkie koszty związane ze zmianą podróży (w ramach rozsądku ;-) ) pracodawca wziął na siebie, a więc lecę do Azji teraz :-) Różne opcje brałem pod uwagę, skończyło się na zabookowaniu biletu Open Jaw w Qatar Airways z Warszawy do Hong Kongu, a z powrotem z Bangkoku. Okazało się przy rezerwacji, że dodanie dolotu i stopovera w Dubaju to około 150 zł więcej dla całej podróży, więc nawet się nad tym nie zastanawiałem. O dziwo Emirates nawet nie chciało mi policzyć ceny biletu dla trasy WAW-HKG;BKK-DXB;DXB-WAW, a szkoda bo w poprzedniej mojej podróży Qatar nie zrobił na mnie większego wrażenia, ale będą mieli szansę to poprawić.

W pierwotnej wersji mojej trasy nie było Kambodży, był za to Wietnam, ale jak wszystko policzyłem w lipcowym wariancie to Wietnam musiał wypaść z trasy ze względu na koszty dolotu tam - wybrałem więc kraj Angkor Wat. Moja finalna trasa wygląda w ten sposób:

Image
(mapa wygenerowana za pomocą Great Circle Mapper)

Lista Lotów:

1.07 WAW-DOH QR981 Qatar Airways
2.07 DOH-HKG QR812 Qatar Airways
6.07 MFM-KUL AK1059 AirAsia
8.07 KUL-REP AK1482 AirAsia
10.07 REP-PNH K6102 Cambodia Angkor Air
11.07 PNH-SIN TR2892 Tiger Airways
14.07 SIN-BKK TZ302 Scoot
18.07 BKK-DOH QR613 Qatar Airways
18.07 DOH-DXB QR116 Qatar Airways
21.07 DXB-DOH QR115 Qatar Airways
21.07 DOH-WAW QR982 Qatar Airways

Do przelecenia jest dokładnie 16608 mil.

Loty ułożyły się geograficznie dość dziwnie, ale to ze względu na to, że w większości przebookowywanie lotów ze starej trasy było tańsze niż rezerwacja nowych. Jak widzicie będę testować azjatyckich tanich przewoźników. Najbardziej ciekawi mnie Scoot :-)

Plan wyjazdu:

Dzień 2-5 Hong Kong
Dzień 6-7 Kuala Lumpur
Dzień 8-9 Siem Reap (Angkor Wat)
Dzień 10 Phnom Penh
Dzień 11-14 Singapur
Dzień 15-17 Bangkok
Dzień 18-20 Dubaj

Przygotowania do wyjazdu jak zwykle objęły rezerwację noclegów i w miarę szczegółowe zaplanowanie tego co jest do zobaczenia na miejscu, by uniknąć marnowania czasu już tam. Pomocą posłużył tripadvisor :-)

Ci którzy czytali moje poprzednie relacje wiedzą już czego się spodziewać - masy zdjęć i w miarę szczegółowych opisów live zarówno z lotów jak i zwiedzania :-) Jeśli Wam się nie udało dotrzeć do moich poprzednich relacji to zapraszam do przeczytania :)

Japonia: japonia-aeroflotem-moja-tania-podroz-dzieki-fly4free,215,17096
Nowa Zelandia i Australia: nowa-zelandia-z-polnocy-na-poludnie-na-zywo-z-opoznieniem,217,40249
Islandia: dookola-islandii-w-tydzien-duzo-zdjec,209,50471
Indie: indie-samolotami-i-pociagami-duzo-zdjec,215,5178

Dzień 1 – WAW-DOH Qatar Airways

Dzień na Lotnisku Chopina jak co dzień. No… może prawie, gdyż średnia wieku podróżników wyraźnie niższa niż w porę niewakacyjną. Odprawa biletowo-bagażowa Qatar Airways odbywa się tuż obok stanowisk Lufthansy i zajmuje 5 stanowisk. 3 to standardowe check-iny klasy ekonomicznej, jedno to baggage drop off dla odprawionych online, a jedno to stanowisko dla klasy biznes. Kolejka na 2 godziny przed planowaną godziną odlotu była dość długa, ale szybko szło. Mój bagaż został oczywiście nadany bezpośrednio do Hong Kongu. Niestety nie udało się dostać upgrade’u, bo LF QR po okresie słynnej promocji za 1400 zł wrócił już do normy. Na dzisiejszym rejsie według ilości rezerwacji powinno się stawić 124 pasażerów.

Image

Kontrola bezpieczeństwa wymagała odstania 3 zygzaków kolejki po czym udaję się bezpośrednio do strefy non-schengen. A tam pod bramką 18 czeka na mnie szary Airbus A320 A7-AHA z antylopą (zwaną przez niektórych kozą) na ogonie.

Image

Egzemplarz ten pochodzi z 2009 roku, co widać – jest bardzo dobrze utrzymany w środku. Nie będę się za mocno rozpisywał, gdyż kto czytał moją relację z Indii ten wie czego się spodziewać po locie Qatar Airways na tym samolocie. Fotele są bardzo wygodne, odchylają się dość daleko a efekt jest polepszany dodatkowo przez wysuwane do przodu siedzisko. Dodatkowo fotele wyposażone są w bardzo fajne, posiadające sztywne „rogi” zagłówki, które można regulować w płaszczyźnie pionowej.

Image

Image

Jeśli chodzi o system rozrywki pokładowej to jest dobrze – duży ekran dotykowy o niezłej rozdzielczości, złącze USB, pod fotelem gniazdka uniwersalne gdyby ktoś chciał używać np. laptopa. Całkiem nieźle jest też z odstępami między fotelami, ale niestety miejsce na nogi jest skutecznie ograniczone przez skrzynkę na system multimedialny, która znajduje się między rzędami A i B.

Image

A oto nasza trasa

Image

Po lewej stronie machamy na pożegnanie Romeo Bravo szykującemu się na lot za Atlantyk.

Image

Dostajemy jeszcze ręczniczek odświeżający (niestety nie gorący) i landrynkę. Spodobało mi się, że wszystkie dzieciaki na pokładzie dostały maskotkę ze Spongeboboem kanciastoportym. Jeszcze tylko przejście jednej ze stewardess celem zapalenia lampek do czytania wszystkim czytającym przed wygaszeniem świateł w kabinie i startujemy, by za chwilę się zwrócić w stronę Lublina.

Image

Rozpoczyna się pierwszy serwis pokładowy – jest to przekąska w postaci „coctail snacks” (tak było napisane na opakowaniu) oraz napoju – tu niealkoholowy, ale tych było sporo do wyboru. Mimo podawania serwisu na 2 wózki w klasie ekonomicznej to ciągnęło się to niemiłosiernie długo. Na pocieszenie chyba zaraz po serwisie została rozdana kolejna seria chusteczek odświeżających.

Image

W międzyczasie próbuję obejrzeć sobie jakiś film, ale skutecznie mi to uniemożliwiają zbyt słabo wyciszone słuchawki dostarczone przez Qatar Airways, tak dobrze słyszałem silniki samolotu, że nie mogłem się skupić na tekście filmu. No nic, trudno. Nauka na przyszłość to nie zapominać o przelotce samolotowej do własnych słuchawek.

Image

Po półtorej godziny od startu rozpoczęto serwować pierwszy i jedyny posiłek na tym pięciogodzinnym locie do Doha. Tym razem na 3 wózki bez rozdawania menu, ani wyświetlenia go na ekranie systemu rozrywki tak jak w moim poprzednim rejsie z Warszawy do stolicy Kataru. Do wyboru trzy opcje: ryba z ryżem, jagnięcina z ziemniakami i tajemniczo brzmiąca opcja wegetariańska. Ja skusiłem się na tę drugą opcję. Najpierw na moim stoliczku znalazła się lekko gumowana mata antypoślizgowa

Image

A następnie sam zestaw lunchowy. A więc: jagnięcina w sosie z talarkami podana na ciepło z marchewką i brokułami, a także sałatka z ryżem, papryką, kukurydzą i czymś zielonym. Nie zabrakło też dodatków: ciepłej (w zamierzeniu) bułeczki z masłem i serem kozim, wody, krakersów, malutkiej czekoladki mlecznej oraz na deser musu czekoladowego na podkładzie z ciasta brownie. Powiem szczerze, że poza ledwie ciepłą bułką nie mogę nic złego powiedzieć o tym posiłku. Wszystko było nad wyraz dobre jak na jedzenie w samolocie łącznie z bardzo smacznym sosem w którym podane zostało mięso. No… nie smakowały mi jedynie suche krakersy, które nie wiem po co znalazły się w tym zestawie.

Image

Swoją drogą podglądając co je sąsiad z miejsca 26B stwierdziłem, że tajemniczą opcją wegetariańską była zielona lasagne’a. Ponoć bardzo dobra.
Nie mając za bardzo co ze sobą zrobić stwierdziłem, że pora walczyć z jetlagiem i zmusiłem się do snu – obudziłem się dopiero przed rozpoczęciem zniżania na komendę „zabieramy koce”. Co jak co, ale to by zabierać przed lądowaniem koce pasażerom nie przystoi do linii, która się szczyci pięcioma gwiazdkami SkyTrax.

Image

Jeszcze kilka kółek w holdingu i lądujemy na starym lotnisku Doha…

Transfer w Doha

W związku z otwarciem nowego lotniska w Doha, ten akapit jest już (na szczęście) nieaktualny ;-)

Kto nie leciał Qatar Airways ten nie wie, że lotnisko w Doha jest jednym wielkim rozwiązaniem tymczasowym. Oddzielne budynki terminali są dla pasażerów biznes i first, dla pasażerów w transferze oraz dla pasażerów kończących podróż w Doha. Po wszystkich jest się rozwożonym autobusami, bo lotnisko nie ma ani jednego rękawa. Niestety większość samolotów parkuje po przeciwległej stronie pasa startowego (tak, jest tylko jeden) niż terminal, więc autobusy jeżdżą dookoła, co oznacza przy pomyślnych wiatrach jazdę trwającą minimum 10 minut. Ja ląduję w terminalu transferowym, który wita podróżnych pobieżną kontrolą bezpieczeństwa (tak naprawdę chodzi o zabranie pasażerom alkoholu który mogli kupić gdzieś indziej, bo tego do Kataru wwozić nie można – co innego kupić, to zapraszamy do strefy bezcłowej, która stanowi bardzo dużą część lotniska. I nie są to sklepy takie jak na większości lotnisk, tu stanowiska z różnymi rzeczami do kupienia są między bramkami – prawie wszędzie.

Image

Kto nie widział starego lotniska w Doha, ten wiele nie stracił ;-)

Image

Do boardingu na następny lot mam ponad godzinę więc pomyślałem, że skorzystam z mojej karty Priority Pass i wejdę do Oryx Lounge. Jednak gdy zobaczyłem kolejkę i przez szybę tłumy w środku to odpuściłem temat

Image

Na lotnisku działa darmowa sieć wifi, jednak jest ona dość wolna i działa tylko w niektórych miejscach – niektóre access pointy uniemożliwiają urządzeniom dostęp do sieci, problem rozwiązuje się gdy pójdzie się w zasięg innego urządzenia. Muszę natomiast pochwalić jedną rzecz – od mojej ostatniej wizyty w Doha w lutym tego roku poprawił się znacząco standard łazienek. Przede wszystkim już da się do nich wejść, bo smród nie odrzuca na wejściu.

Oczywiście Katar chwali się nowym lotniskiem Hamad International Airport znane wcześniej jako NDIA (New Doha International Airport). Lotnisko już działa, ale na razie tylko część skrzydeł terminala jest w użytku i nie jest gotowy żaden salonik biznesowy, więc Qatar Airways jeszcze jakiś czas będzie używał zatłoczonego starego lotniska.

Image

Ja tu się rozgaduję o lotnisku, a tymczasem pora wchodzić na pokład samolotu do Hong Kongu (tzn. najpierw do autobusu oczywiście ;-) ). Lotnisko Doha jest tzw. cichym lotniskiem, na którym nie ma wygłaszanych żadnych komunikatów przez system nagłośnienia, więc jeśli ktoś przegapi termin zamknięcia swojej bramki to nie wiem co może ciekawego robić bez wizy na Katarskim Lotnisku. Tym razem nie widziałem nic niezwykłego, ale w lutym pewna rosyjska para nie poleciała do Male bo dziewczyna się zagapiła na bezcłówce… Bajkowe wakacje ;-)

Image

Dzień 2 DOH-HKG Qatar Airways

Do Hong Kongu zawiezie nas samolot Airbus A330-200 o rejestracji A7-ACJ odebrany przez QR od Airbusa w 2006 roku. A w środku podczas boardingu prezentuje się on tak:

Image

Czuć, że samolot jest starszy niż A320, którym przyleciałem do Kataru z Warszawy – fotele są bardziej standardowe.

Image

Image

System rozrywki też jest starszej generacji – ekran nie jest dotykowy, jest też niższej rozdzielczości niż w A320. System obsługuje się za pomocą pilota.

Image

Image

Zawartość systemu jest natomiast równie duża jak w mniejszym samolocie Qataru, niestety skrzynka pod fotelem jest jeszcze większa niż w A320.

Image

Po zakończeniu boardingu okazuje się, że LF to około 60%, miejsce obok mnie pozostaje puste. Lecimy do Hong Kongu!

Image

Załoga pokładowa nie marnuje czasu i zaczyna rozdawanie zestawu podróżnego na ten 8-godzinny rejs. Zestaw to saszetka na sznurku, stopery, zasłonka na oczy, burgundowe skarpetki oraz szczoteczka do zębów z malutką tubką pasty.

Image

Chwilę przed startem światło zostaje wygaszone

Image

I startujemy w kierunku centrum Doha

Image

Razem z zestawem upominków dostałem także menu w formie ulotki.

Image

Na tym rejsie serwowane będą dwa posiłki – jeden po starcie będzie tylko gorącą przekąską, a drugi przed lądowaniem będzie pełnym gorącym posiłkiem. Tymczasem mijamy na dole Dubaj, choć ledwo go widać na zdjęciach. Jeszcze tam wrócę w tej relacji!

Image

Tym razem nie ma żadnego serwisu przed posiłkiem, a więc w miarę szybko wyjeżdżają wózki z gorącymi daniami. Do wyboru jest albo ryba słodko-kwaśna z lemonkowym chilli podana na ryżu smażonym lub kurczak w stylu hot-pot ze smażonymi ziemniakami. Mimo, że nie jestem fanem ryb to wybrałem właśnie rybę i się nie zwiodłem – znowu posiłek przyrządzony bardzo dobrze, a sama ryba była bardzo delikatna. Posiłek wyglądał tak:

Image

Oprócz rzeczonej na tacce znalazły się sałatka ziemniaczana, owoce sezonowe, ciepła bułka (tym razem ciepła), masło i czekoladka. Jest też jogurt. Swoją drogą szkoda, że QR nie bierze przykładu z Emirates i nie daje pasażerom klasy economy metalowych sztućców, to jednak robi pozytywne wrażenie i nie jest to coś czego nie można oczekiwać od posiłków w 5-gwiazkowej linii.
Pora na powrót do mojej metody walki z jetlagiem pt. uśpij go. Obudziłem się dopiero gdy rozpoczęto serwować główny posiłek, czyli równo na 3 godziny przed szacowanym czasem przybycia do Hong Kongu. Tym razem do wyboru kurczak w sosie czosnkowo-ziołowym lub wołowina z warzywami w sosie syczuańskim. Jako, że nie miałem ochoty na nic ostrego to wziąłem opcję „cziken”.

Image

u już nie jest tak dobrze jak poprzednio – ziemniaki jakby były niedogotowane, sałatka mi nie smakowała, krakersów nie dotknąłem. Ale kurczak i ciastko brownie bardzo dobre. Na tacce znalazły się jeszcze: ciepła bułka, masło, ser kozi, woda i czekoladka (której nie widać na zdjęciu). Lecimy dalej, do miasta docelowego jeszcze trochę… chyba pójdę spać ;-)

Image

Znowu budzę się na komendę „zabieramy koce”, czyli równo na godzinę przed lądowaniem. Podejście zgodnie z zapowiedzią kapitana turbulentne, ale za oknem ładnie.

Image

Samo lądowanie bardzo miękkie. Witamy w Hong Kongu! Z wrażenia nie zrobiłem żadnego zdjęcia ;-) Pora na wyjście z samolotu, tu urzędnicy losowo mierzą temperaturę losowych osób, a psy obwąchują każdego. Do hali imigracyjnej i odbioru bagażu trzeba dojechać jeżdżącą co 2 minuty kolejką. Kontrola paszportowa sprawna, a bagaże w momencie wejścia do hali przylotów już jeździły po karuzeli. Niestety nie mój. Miałem pecha i mój plecak wyjechał jako ostatni, ale na szczęście doleciał.

Dzień 2 Hong Kong

Lotnisko jest nieco oddalone od samego miasta, dlatego warto skorzystać z kolejki Hong Kong Airport Express, która kursuje między stacją Hong Kong, a lotniskiem (z przystankiem na Kowloon jeśli ktoś by potrzebował tam wysiąść). Cena przejazdu w jedną stronę to 100 HKD, czyli około 45 zł.

Image

W cenę jak się okazało wliczony jest przewóz autobusem ze stacji Hong Kong do ważniejszych hoteli w okolicy. Nie wiedziałem o tym, ale ciekawość kazała mi sprawdzić i faktycznie, mój Ibis był wymieniony na liście destynacji, więc pojechałem sobie za darmo z bagażem pod drzwi hotelu. Busiki hotelowe jeżdżą ze stacji Hong Kong co 20 minut i są podzielone na 4 linie.

Image

W hotelu chwila odpoczynku i zaznaczania wszystkiego co chciałbym zobaczyć na mapie i ruszam w pierwszy niezaplanowany za bardzo spacerek po okolicy, czyli po dzielnicy Sheung Wan wzdłuż torów tramwajowych w kierunku stacji Central, po drodze robię zdjęcia byście mogli wczuć się w atmosferę centrum tego miasta. To tylko taki przedsmaczek :-)

Zaraz po wyjściu z mojego hotelu

Image

Aby wejść do autobusu należy ustawić się na przystanku w kolejce i wpuszczani, a ludzie są wpuszczani dopóki kierowca nie uzna, że autobus jest przepełniony. Wtedy należy czekać na następny.

Image

Image

W drodze do centrum

Image

Image

Taksówek w Hong Kongu jest bardzo dużo – są to w zdecydowanej większości stare Toyoty widoczne na zdjęciach. Taksówki są na ogół czerwone, ale można spotkać też niebieskie i zielone. Od ich koloru zależy cena. Wejście do czerwonej taksówki kosztuje 20 HKD (9 zł), w tym są pierwsze 2 km. Za każdy kolejny kilometr dopłaca się 1,3 HKD. Bagaż większy niż podręczny to dopłata 5 HKD. Więc wcale nie tak drogo.

Image

Zwróćcie uwagę na jakże charakterystyczny dla Hong Kongu wąski piętrowy tramwaj!

Image

Gdy Słońce zachodzi budynki zaczynają się mienić światłami. Na zdjęciu po lewej stronie chyba najbardziej znany wieżowiec w Hong Kongu – mierzący 330 m budynek Bank of China Tower.

Image

Mijając ten budynek skręcam w prawo i idę do dolnej stacji Peak Tram, czyli otwartego w 1888 roku tramwaju, a w zasadzie kolejki linowo-terenowej (coś jak u nas na Gubałówkę), która wwozi pasażerów stromymi zboczami wyspy Hong Kong na wzgórza okalające centrum miasta. Na wjazd czekałem w kolejce około pół godziny…

Image

Po co? To zdjęcie wszystko wyjaśni:

Image

Link do zdjęcia w pełnej rozdzielczości: https://www.dropbox.com/s/1qc591pmd8eddeo/IMGP4841.JPG

Warto dopłacić więcej do biletu zawierającego wejście na taras widokowy. Faktycznie jest stamtąd najlepszy widok na panoramę miasta i nie ma szyb, które przeszkadzają w fotografowaniu. Cena biletu na tramwaj w dwie strony plus taras widokowy to 75 HKD za osobę dorosłą.
Tutaj byle blok mieszkalny ma 30 pięter. 43 budynki w Hong Kongu mają ponad 200 metrów. Najwyższy jest International Commerce Centre, mający 118 kondygnacji i mierzący 484 metrów. Na zdjęciu widać go po lewej stronie (podświetlony na biało).
Planując wycieczkę na The Peak, pamiętajcie, że żeby zjechać też trzeba odstać swoje w kolejce – noc to szczytowe godziny dla tego miejsca i na zjazd czekałem 45 minut.

A na koniec ciekawostka: Jak oddać książkę z publicznej biblioteki? Można wrzucić ją do skrzynki na stacji metra.

Dzień 3 Hong Kong

Wstałem dziś późno, to chyba przez ten jetlag – jeszcze do końca się nie przestawiłem na 6 godzin później niż w Polsce. No nic, szybkie śniadanie i komu w drogę temu czas. Z hotelu wyszedłem około południa. To było straszne uczucie – prognoza na dziś: słonecznie, z małą ilością chmur, temperatura między 27 a 32 stopniami Celsjusza, duża wilgotność powietrza, temperatura odczuwalna 41 stopni. Wierzcie, odczułem – cały płynąłem. Dodatkowo nie pomagały zmiany temperatur – na zewnątrz skwar, a w każdym wnętrzu Azjaci mają zwyczaj odpalać klimatyzację na sto procent. Wróćmy jednak do relacji ze zwiedzania. Dziś będzie zielono - punkt pierwszy dzisiejszego planu to Hong Kong park znajdujący się w samym centrum, tuż przy budynku The Bank of China Tower:

Image

Po drodze jeszcze szybkie ujęcie tramwajów za dnia

Image

Park jest oczywiście sztuczną przestrzenią utworzoną dla mieszkańców HK przez władze miasta. Został oddany do użytku w 1991 roku i kosztował wtedy 398 mln dolarów HK (czyli około 40 mln EUR, weźcie poprawkę na inflację). Znajdują się tu fontanny, jeziora, mały amfiteatr, przestrzeń do uprawiania Tai Chi, a nawet miejsce gdzie trzymane są egzotyczne ptaki.


Dodaj Komentarz

Komentarze (22)

ladyage 13 sierpnia 2014 13:07 Odpowiedz
Świetna relacja, Hongkong marzy mi się od dawna! Czekam na dalszą część Twojego opisu :-)
olir1987 13 sierpnia 2014 13:38 Odpowiedz
fajnie się zapowiada;)
monus 13 sierpnia 2014 13:39 Odpowiedz
Również czekam na dalszą część. Dzięki za info o darmowy autobusie ze stacji metra, jak się okazało HIX Soho, w którum będę w listopadzie, również jest na liście i nie będę musiał tułać się z bagażami.Z niecierpliwością czekam na dalszą relację, szczególnie BKK, będę miał podobną ilość czasu.
billabong 13 sierpnia 2014 14:53 Odpowiedz
tygrysm napisał:W Kuala Lumpur lądujemy na tymczasowym terminalu Low Cost Carrier Terminal (LCCT) z którego korzystają właśnie AirAsia i Tiger Airways. A sam terminal jest bardzo… lowcostowy ;-) Rządzi tu prowizorka i blacha falista.Do hali przylotów trzeba się przespacerować… długo przespacerować. Choć gdybym chciał to mógłbym skręcić do terminalu przylotów krajowych – nikt tego nie sprawdzał kto gdzie idzie i skąd, bo za dużo ludzi się kręciło ;-)Na całe szczęście ten akapit również już nieaktualny (tak jak w przypadku Doha), bo od maja Air Asia lata już z KLIA2, a nie LCCT.Fajna relacja - ciekawie się czyta. :)tygrysm napisał:Postanowiłem, że trzeba się ochłodzić ;-) Zwróćcie uwagę na dziwną pojemność butelki coli.To dokładnie 10 uncji płynu (10 fl. oz.) - tylko skoro tak, to czemu zapisane w mililitrach. :)
tom971 13 sierpnia 2014 14:55 Odpowiedz
Like za zdjecia w kategorii "food" :lol:
lagor 13 sierpnia 2014 15:32 Odpowiedz
świetna podróż i relacja, jak zwykle ;)ale tej Twojej jeszcze nie czytałem a coś chyba tutaj źle linkuje:tygrysm napisał:Indie: indie-samolotami-i-pociagami-duzo-zdjec,215,5178
arekkk 13 sierpnia 2014 22:08 Odpowiedz
Mega relacja! Chyba najlepsza, jaką tutaj widziałem.Jak oceniasz - gdybyś miał lecieć 2. raz tą trasą, zmieniłbyś długość pobytu w poszczególnych miejscach? Coś byś całkowicie wyrzucił, a może coś dodał, czego nie planowałeś?
tygrysm 13 sierpnia 2014 22:24 Odpowiedz
Arekkk, cieszę się, że Ci się podobało :)Hmm... to po kolei (biorąc poprawkę na to, że jestem szybkim zwiedzaczem ;) ):- Hong Kong - absolutnie nie, ewentualnie bym dorzucił z ciekawości jeden dzień w Macau. Koleżanka, która tam była na wymianie mi powiedziała o jeszcze jednym miejscu na południu wyspy, więc ewentualnie +2 dni wliczając Macau.- Kuala Lumpur - jeden pełny dzień i jeden wieczór moim zdaniem na samo miasto wystarczy + ewentualnie 1 na Batu Caves- Singapur - nie zmieniłbym nic :)- Kambodża - nie zmieniłbym nic jeśli chodzi o czas w miejscach w których byłem, ale chętnie bym dorzucił coś więcej do planu na kolejne dni :)- Bangkok - z perspektywy czasu nie wiem czy w ogóle bym go nie wyrzucił z trasy i nie poleciał do Wietnamu lub Laosu. W zasadzie niczego ciekawego tam nie ma moim zdaniem. No, chyba, że ktoś szuka życia nocnego, to wtedy owszem ;-) Tajlandia jest chyba fajniejsza na wakacje w takich miejscach jak np. w Phuket lub Koh Samui.- Dubaj - warto zobaczyć, ale 2 dni to absolutny maks. Myślę, że nawet i jeden pełny dzień (nie piątek) by wystarczył ;-)
invasion 14 sierpnia 2014 11:21 Odpowiedz
Fantastyczna relacja, czytałam z ogromną przyjemnością! Świetnie spędzona godzina, a zdjęcia bardzo profesjonalne - czekam na kolejne relacje :) Jestem ciekawa, ile kosztowały wszystkie bilety lotnicze, ale to chyba nie ma sensu, skoro rezerwacje były zmieniane.
kevin 14 sierpnia 2014 13:10 Odpowiedz
Jak zawsze ciekawa relacja i świetne zdjęcia. Tym bardziej, że wybieram się wkrótce w podobne rejony oraz także jestem miłośnikiem szybkiego zwiedzania :D Myślisz, że jeśli chodzi o Angkor to wiele tam zobaczyłeś? Mam w planie przeznaczyć na zwiedzanie tylko 1 dzień, a na przykład w przewodniku Lonely Planet wyczytałem, żeby nawet nie myśleć o tym, żeby zwiedzać Angkor tylko w 1 dzień. Co oni tam wiedzą ;)
tygrysm 14 sierpnia 2014 15:22 Odpowiedz
invasion, bardzo się cieszę :)loty kosztowały następująco:WAW-DOH-HKG;BKK-DOH-DXB;DXB-DOH-WAW 2797 zł (ale nie ja płaciłem - mój poprzedni lot kosztował 1200 zł i dostałem zwrot różnicy)AirAsia Macau - KUL 124 PLN wliczając bagażAirAsia KUL - REP 260 PLN z bagażemCambodia Angkor Air REP-PNH 97,5 USD (można alternatywnie skorzystać z tanich autobusów)Tigerair PNH-SIN 95 USD z bagażemScoot SIN-BKK 295 PLN a bagażemkevin, dzięki! :) Spokojnie 1 dzień Ci wystarczy ;-) a nawet 2/3 dnia na Angkor i reszta na samo Siem Reap. Zwłaszcza jeśli sobie ogarniesz drivera-przewodnika.
silazak 14 sierpnia 2014 15:29 Odpowiedz
Wielki szacun za tradycyjnie już wysoka jakość relacji :)
ladyage 14 sierpnia 2014 16:02 Odpowiedz
Fantastyczna relacja, jeszcze raz dzięki!
tygrysm 15 sierpnia 2014 23:16 Odpowiedz
silazak, dzięki! :)Ladyage, to ja jeszcze raz dziękuję :)
fiki 15 sierpnia 2014 23:41 Odpowiedz
Kolejna świetna relacja. Pogratulować zapału !
zuza 17 sierpnia 2014 09:49 Odpowiedz
Swietna relacja i rewelacyjne zdjecia :) Duze uznanie za tak szczegolowe opisy :) .Mozna wiedziec jakich obiektywow uzywasz ?
monus 18 sierpnia 2014 10:52 Odpowiedz
Rewelacyjny opis podróży. Piszesz go pod koniec każdego dnia czy po powrocie, a w trakcie dnia robisz notatki?Na niektórych zdjęciach widać dłuższe czasy, brałeś statyw czy korzystałeś z zastanych pomocy (murki)?
olir1987 18 sierpnia 2014 12:30 Odpowiedz
tygrysm nie zawiodłam się ale przyznaję, że ostatnia godzina w pracy umknęła mi na twojej relacji;p;p;p czekam na kolejne relacje;)osobiście kiedyś chciałabym wyjechać do Wietnamu i troszkę tam posiedzieć dłużej może jeszcze laos do tego;)
fortuna 3 września 2014 18:09 Odpowiedz
super relacja, czytałem z zapartym tchem i zapisuje w zakładkach :)Pozdrawiam.
maxhustle 4 września 2014 17:30 Odpowiedz
Super! Wiele przydatnych informacji.
michal-k 28 września 2015 10:53 Odpowiedz
Rewelacyjna relacja ! Wielkie dzięki za cenne informacje :)
kaviorwiki 28 września 2015 13:40 Odpowiedz
Poniedziałek w pracy wcale nie musi być...wiecie jaki, dzięki właśnie takim relacjom !!!