witajcie w mojej kolejnej relacji na forum
;) Miło mi, że tu trafiliście i mam nadzieję, że Wam się spodoba. Spodziewajcie się jak zwykle duuuuużej ilości zdjęć i dużej ilości praktycznych informacji, będzie też trochę lotniczo. Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji przeczytać moich poprzednich relacji na forum, to zapraszam:
Tym razem wywiało mnie do Ameryki. Czemu akurat tam? Bo zebrało mi się sporo mil i punktów w różnych programach lojalnościowych i wiedząc jaki mam styl podróżowania postanowiłem, że najlepiej będzie wykorzystać je w Stanach, gdzie podatki za bilety milowe są na prawdę niskie. Później doszedł pomysł, że skoro już i tak tu jestem, to czemu nie wyskoczyć do Kanady? I tak kupiłem bilet WAW-YYZ;NYC-WAW. Okazało się, że wśród kilku najtańszych opcji było British Airways, które daje 100% mil w swoim bardzo dobrym programie lojalnościowym nawet w najniższych taryfach klasy ekonomicznej, więc wybór padł na BA. Później pozostało porezerwować bilety-nagrody. Logika ich rezerwacji była prosta: krótkie loty najlepiej rezerwować w programie BA, gdzie da się ustrzelić loty nawet za tak mało jak 4500 mil, bo cena lotu zależy od odległości między lotniskami. Dłuższe loty rezerwowałem przez Miles And More, gdyż dowolny lot (z maksymalnie jedną przesiadką) w ramach USA jest traktowany jako lot krajowy, czyli za 12000 mil możemy polecieć z Nowego Jorku do San Francisco, albo z Warszawy np. do Katowic
;-) Ten sam lot w klasie biznes to 17000 mil, więc najdłuższe loty postanowiłem właśnie tak odbyć. Dodatkowo okazało się, że z lotniska West Yellowstone lata tylko Delta, więc musiałem odkopać mile we FlyingBlue AirFrance/KLM i przekonwertować ich jeszcze trochę z programu hotelowego IHG, by mieć ich 12500. Później pozostało zarezerować lot, co niestety wymagało telefonu do Francji, gdyż system rezerwacji milowych przewoźnika się sypał i w ostatnim kroku podwajał liczbę potrzebnych do rezerwacji mil. Na szczęście pani z call center mi pomogła i tak skompletowałem następującą trasę:
Trasa 1.09 WAW-LHR - British Airways - Airbus A320 1.09 LHR-YYZ - British Airways - Boeing 777-200 5.09 YYZ-LGA - American Eagle - Bombardier CRJ-700 8.09 JFK-DCA - American Eagle - Embraer ERJ-140 10.09 DCA-YUL - Air Canada Jazz - Bombardier CRJ-200 12.09 YUL-YYC - Air Canada (Business) - Airbus A319 16.09 YYC-DEN-JAC - United - Airbus A320 / Boeing 757-200 18.09 WYS-SLC-SFO - Skywest / Delta - Embraer EMB-120 Brasilia / Embraer ERJ-175 20.09 SFO-LGB-LAS - JetBlue - Airbus A320 24.09 LAS-PHX-EWR - US Airways (First) - Airbus A320 25.09 EWR-LHR - British Airways - Boeing 787-8 Dreamliner 26.09 LHR-WAW - British Airways - Airbus A320
W sumie 16931 mil, 27248 km
Mapa wygenerowana dzięki Great Circle Mapper
Noclegi Noclegi też próbowałem ogarnąć jak najtaniej - z pomocą przyszła promocja sieci hoteli IHG Big Win za pomocą której uzyskałem duuużo punktów w ich programie lojalnościowym, który wymieniłem na darmowe noclegi w Stanach i Kanadzie. W pozostałych miejscach będę nocował w hostelach
Plan zwiedzania Dzień 2 Toronto Dzień 3 Wodospad Niagara i okolice Dzień 4 Nowy Jork Dzień 5 Nowy Jork Dzień 6 Nowy Jork Dzień 7 Washington DC Dzień 8 Washington DC Dzień 9 Montreal Dzień 10 Quebec City Dzień 11 Calgary i okoliczne parki narodowe (dzięki cart za insiprację!) Dzień 12 Calgary i okoliczne parki narodowe Dzień 13 Calgary i okoliczne parki narodowe Dzień 14 Calgary i okoliczne parki narodowe Dzień 15 Przelot do Jackson Hole Dzień 16 Yellowstone Dzień 17 San Francisco Dzień 18 San Francisco Dzień 19 Przelot do Las Vegas i przejazd w okolice Zion Dzień 20 Zion, Bryce, przejazd do Page Dzień 21 Antelope Canyon, Horseshoe Bend, Grand Canyon Dzień 22 Hoover Dam, Las Vegas Dzień 23 Przelot do Newark Dzień 24 zakupy
;-)
Gotowi? Startujemy!
Dzień 1 - przelot BA WAW-LHR-YYZ
Rozpoczynamy ten dzień na Lotnisku Chopina, a konkretnie w ostatniej alejce stanowisk odprawy biletowo-bagażowej, w której to cztery stanowiska zajmuje British Airways. Jedno z nich to stanowisko odprawy klasy biznes zwanej szumnie Club Europe, dwa to standardowe stanowiska economy, a ostatnie to stanowisko gdzie można uzyskać pomoc dotyczącą swojej rezerwacji.
Dzięki mojemu statutowi Ruby w OneWorld udaje mi się ominąć główną kolejkę i szybko z pomocą bardzo miłego agenta nadać bagaż do Toronto. Następnie kontrola bezpieczeństwa (kolejka na dwa "zawijasy"), kontrola paszportu i szybki spacerek do końca pirsu skąd odlatywać będzie dzisiejszy wczesno-popołudniowy lot British Airways na lotnisko Londyn Heathrow.
Mija bardzo krótka chwila i za oknem objawia się nam nasza dzisiejsza maszyna - Airbus A320 G-EUUT. Ma ona niespełna 7 lat i wyposażona została w najnowszą kabinę krótkodystansową przewoźnika. Jeśli ktoś ma ochotę, przed wejściem na pokład może zabrać ze sobą anglojęzyczną prasę wystawioną przy bramce przez BA.
Samolot jest już gotowy do przyjęcia pasażerów na pokład, a wchodząc można jeszcze rzucić okiem na samolot nadal świeżego sojusznika BA - Qatar Airways.
Witamy na pokładzie! Pierwsze wrażenie jest bardzo dobre. Kabina jest jasna i fajnie kontrastuje z czarnymi fotelami wykonanym w podobnej technologii do tych znanych z Lufthansy. Dużo przestrzeni dodaje kabinie wykorzystanie błękitnego podświetlenia ścian zamiast tradycyjnego białego.
Fotele mają regulowane zagłówki w płaszczyźnie góra-dół. Można także odgiąć ich boki jeśli ułatwi to pasażerowi znalezienie odpowiedniej pozycji do snu. Niestety ta opcja jest bezużyteczna, gdyż "rogi" zagłówka nie zachowują swojej pozycji i już pod leciutkim naciskiem wracają do swojego pierwotnego położenia. Szkoda.
Fotele są oczywiście odchudzone, przez co po pierwsze są lżejsze, a po drugie umożliwiają przewoźnikowi wciśnięcie do tego Airbusa dodatkowego rzędu foteli, a więc 6 pasażerów więcej. Co istotne nie wpływa to na komfort podróży - jest bardzo wygodnie, a miejsca na nogi jest tyle ile trzeba.
Dzisiejszy lot do Londynu jest wypełniony do ostatniego miejsca. Safety Demo zostaje przeprowadzone z wykorzystaniem ukrytych w suficie wysuwanych ekranów. Później na tych ekranach zostanie wyświetlona interaktywna mapa 3D najnowszej z kojarzonych przeze mnie map z systemów IFE.
W związku z remontem drogi startowej na Okęciu musimy kołować do drogi 33. Po drodze mijamy Dreamlinera Romeo Echo wraz ze grzebiącymi w pierwszym silniku mechanikami lotniczymi - czyżby się popsuł? :/
Tuż po starcie mam świetny widok na centrum Warszawy:
Lecimy! Potwierdza to mapka o której mówiłem wcześniej. Załoga pokładowa była bardzo miła i pomocna, ale chyba nie spodziewaliście się po British Airways, że powinniśmy zgłębiać wątek okołolotniczy
;-) Pomińmy go.
Gdy wózek z serwisem dociera do mojego fotela okazuje się, że dziś dostępne są kanapki z kurczakiem (na cienkim chlebie przypominającym pita) lub sałatka wegetariańska. Z ciekawości wziąłem tą drugą opcję i muszę przyznać, że prezentowała się bardzo zacnie:
W smaku wcale nie było gorzej! Sałatka opisana została jako sałatka z kuskusem i pestkami dyni. Zwróćcie uwagę na ciekawy widelec typu "zrób to sam"
:)
Lot odbył się spokojnie i bez problemów. Podejście do Heathrow odbyło się oczywiście z tradycyjnym holdingiem przed lądowaniem - momentami było widać różne fragmenty centrum Londynu. Tutaj widać O2 Arenę.
Lądowanie odbyło się z widokiem na terminal 5 po prawej stronie samolotu:
Po drodze do stanowiska oddalonego przy terminalu 3 mijamy oddział zamorski ze specjalizacją USA
;-)
Stoi też Airbus A300 IranAir EP-IBD (wiek ponad 21 lat):
Jak już wspomniałem, nasz Airbus zaparkował przy stanowisku oddalonym, także czekała nas jeszcze podróż busem do budynku terminala. Tam z kolei trzeba było przesiąść się do innego busa, który długim tunelem wiezie pasażerów do głównego hubu przesiadkowego British Airways - Terminalu 5. Idąc do busa mijam kolejnego Amerykanina w nowym malowaniu:
Transfer do terminalu 5 od momentu wyjścia z samolotu zajął około 20 minut. Tam trzeba jeszcze przejść kolejną kontrolę bezpieczeństwa, która zjadła kolejne 20 minut.
Oznaczało to, że po 5 minutach od mojego przybycia do terminalu pojawiła się informacja na ekranach, że mój samolot wyruszy z satelity B, więc muszę się udać do podziemnej kolejki łączącej główny budynek terminalu z satelitami. Do stacji prowadzą najdłużse na Heathrow schody ruchome:
Podróż do sąsiedniego budynku trwa dosłownie chwilę
W satelicie B okazało się, że "mój" Boeing 777 wyruszy w podróż przez Atlantyk z bramki B42.
Miałem jeszcze chwilę przed swoim odlotem, więc jak tu się oprzeć okazji zrobienia zdjęcia takiej bestii:
Ja z kolei polecę tym:
Boeing 777-200ER G-YMML w wieku 13 lat. Korzystam z możliwości wczesnego boardingu, by się rozgościć i porobić zdjęcia. A środek maszyny jest taki... smutny. Stary, okna zamknięte przez co robił wrażenie ciasnego i jeszcze starszego niż, bo ciepłe światło z żarówek nad głowami pasażerów dodawało wrażenia jak by wszystkie plastiki we wnętrzu były pożółkłe. Poniższe zdjęcie nie do końca to oddaje.
Na szczęście przewoźnik nie zdecydował na wstawianie do swojej floty 777 10 foteli w każdym rzędzie. W samolocie mamy konfigurację foteli 3-3-3. A te są stare i wysiedziane - przynajmniej mój. Ale pod plecami są bardzo miękkie.
Każdy pasażer ma do dyspozycji system indywidualnej rozrywki starej generacji z małym i kiepskiej rozdzielczości ekranem dotykowym.
Ten wbudowany w fotel obok mnie był bardzo brudny... w ogóle wnętrze nie samolotu nie robiło wrażenia zbyt czystego.
Jeżeli ktoś nie będzie chciał dotykać ekranu, to na szczęście jest alternatywa w postaci wbudowanego na stałe w podłokietnik pilota. Niestety nie da się go wyjąć, przez co często można wcisnąć niechcący jakiś przycisk. Pasażer dwa rzędy przede mną cały czas wołał obsługę, a kto inny śpiąc cały czas na przemian włączał i wyłączał sobie lampkę...
Na żadnym z foteli nie mogło oczywiście zabraknąć poduszki, koca i słuchawek. Te ostatnie są tragicznej jakości, ale na szczęście samolot jest wyposażony w standardowe gniazda mini-jack do którch pasują standardowe słuchawki.
Gdy wszyscy pasażerowie zajęli swoje miejsca, znowu się okazało, że w samolocie nie zostało ani jedno wolne miejsce w klasie ekonomicznej. Kapitan oznajmił jednak, że na pokładzie brakuje dwóch pasażerów, więc obsługa naziemna szuka ich bagaży w luku i czekamy na ich wyładunek przed wypchnięciem z bramki. Zajęło to 10 minut i spowodowało, że bramkę opuściliśmy z 5-minutowym opóźnieniem.
Nie mieliśmy długiej drogi do przebycia, jednak kolejka do startu była całkiem spora. Równolegle z nami czekał bliźniaczy do naszego samolot United:
a za nami A380, które tak ostatnio polubiło BA:
W drogę!
Serwis rozpoczął się od przejazdu wózka z napojami, później drugi wózek przywiózł nam obiad. Do wyboru są dwie opcje - kurczak w sosie grzybowym lub pasta wegetariańska. Pamiętając jeszcze mojego kurczaka BA z lotu do Hong Kongu nie myślałem ani chwili i odpowiedziałem "pasta". A oto i to o czym piszę:
Na tacce oprócz wspomnianego makaronu z sosem przypominającym pesto znalazła się lekko chłodna sztuczna bułka, masło z solą i sałatka. Na deser całkiem niezły (choć wydaje mi się, że naszpikowany chemią) mus czekoladowy o smaku pomarańczowym. Makaron był przyrządzony bardzo nierówno, a sałatka była zjadliwa, ale bez rewelacji. Cały posiłek zakończył się dla mnie sensacjami żołądkowymi, a byliśmy dopiero tu:
Pora na drzemkę... po drodze zaglądałem co jakiś czas za zasłonkę. Niestety, moje okno było tak brudne, że szkoda gadać. Tylko przez chwilę było widać wodę. Poza półgodzinnym fragmentem lotu na dole cały czas było tylko mleko.
Na 1,5 godziny przed lądowaniem pojawił się podwieczorek w formie mikrokanapki i mikrokitkata... BA, bardzo słabo
:(
Jeszcze zdjęcie kabiny przed lądowaniem:
i samo podejście. Widzicie cień CN Tower? Było go na prawdę słabo widać przez bród na szybie.
Po drodze mijamy takie oto lotnisko:
Co to za port?
:)
No i niestety to tyle zdjęć. W momencie przyziemienia moje okno totalnie zaparowało - widziałem tylko cienie ogonów innych maszyn...
Po wyjściu z samolotu każda osoba została wylegitymowana przez jednego z dwóch funkcjonariuszy czekających w korytarzu. Mnie przepytał dużo bardziej szczegółowo niż innych, których miałem w zasięgu wzroku, ale po kilku pytaniach puścił mnie dalej, gdzie na właściwej kontroli paszportów poza 45-minutową kolejką nie było już żadnego problemu.
Podsumowując moje przygody z BA na tym locie - uważam, że LOT jest na totalnie przegranej pozycji jeżeli do Warszawy regularnie latają samoloty w nowej konfiguracji. W BA jest miło, jest poczęstunek i "świeży" samolot w wygodnej konfiguracji. Gorzej jest na odcinku TATL, gdzie wolałbym lecieć LOT-em i naszym Dreamlinerem. Serwis BA niczym specjalnie się nie wyróżniał, samolot zdawał się być już wysłużonym, a rozrywka na pokładzie pozostawiała wiele do życzenia. BA mnie na tym odcinku rozczarowało.
Dzień 3 - Toronto
Na nocleg w Toronto wybrałem znajdujący się nieopodal lotniska Hotel Indigo. Oznaczało to konieczność długiego dojazdu do centrum miasta autobusem do stacji Kipling, a następnie metrem w kierunku centrum, gdzie jeszcze trzeba się przesiąść z linii zielonej na żółtą, by dojechać do głównego punktu orientacyjnego w mieście - stacji Union Station. Cała podróż zajmuje około 1,5 godziny. Plus jest taki, że za bilet płaci się tylko raz - płacić można wchodząc do pierwszego środka transportu, a następnie za pomocą biletów transferowych (dostępne u kierowcy lub w czerwonych automatach na stacjach metra) dojechać do celu. Cena biletu w jedną stronę to 3 CAD. Jeśli ktoś planuje częstsze przejazdy środkami komunikacji miejskiej można na stacjach metra wyposażyć się w bilet całodniowy za 11 CAD. Autobusy miejskie wyglądają tak:
Stacja Kipling jest pomyślana w ten sposób, że przyjeżdżające na nią autobusy od razu znajdują się w strefie transferowej, a więc można udać się od razu do pociągu bez przechodzenia przez bramki. Jakieś 50 minut później jestem już w samym centrum miasta
;)
Pierwsze kroki kieruję do chyba najbardziej rozpoznawalnego obiektu w Toronto - do wieży CN Tower. CN w nazwie oznacza Canadian National. Wieża ma 533,33 m wysokości i licząc od 1976 roku utrzymywała przez 34 lata tytuł najwyższej konstrukcji wzniesionej przez człowieka. W 2010 roku tytuł ten zabrała jej Burj Khalifa w Dubaju. Nadal jednak wieża pozostaje najwyższą konstrukcją półkuli zachodniej. Wieżę co roku odwiedza 2 miliony turystów, lecz na moje szczęście wrzesień to zdecydowanie sezon ogórkowy.
Zwróćcie uwagę na poziom poniżej tarasu widokowego - ten biały balon to zakryte cienką membraną anteny. Należy pamiętać, że CN Tower to przede wszystkim wieża telewizyjna. Na górze możecie też dostrzec śmiałków, dla których chodzenie wewnątrz wierzy to za mało
;-)
Wejście do wieży znajduje się po jej południowej stronie tuż obok Rogers Arena. Wjazd na górę kosztuje 32 dolary... plus podatki. Niestety Kanadyjczycy mają tendencję do podawania wszędzie cen bez podatków. W praktyce oznacza to, że zapłacić należy 10-15% więcej niż się wydaje. Po drodze mijam takiego oto dzięcioła
;-)
Zabrałeś mi 3 godziny z życia
:D ale przyczetałem od początku do końca. Pewnie zaraz ktoś poprosi o podsumowanie kosztów, sam też zazwyczaj to robię, choć nie wiem czy w tym przypadku to ma sens (loty za mile, noclegi za punkty itp.) ale możesz spróbować ;)A ogólnie rewelacja! I genialne zdjęcia!
Zacząłem czytać coś około 20...Bardzo ciekawa relacja. Opisy lotnisk i napotkanych samolotów na wielki +++ Bardzo ładne zdjęcia.Mewa z NY to mewa delawarska Larus delawarensis (charakterystyczny czarny pasek na dziobie) ; )Aż chce się gdzieś lecieć, a podróż planuję dopiero na koniec lipca.... Za to najdalsza w życiu, Australia. Mam nadzieję że uda się polecieć A380 : )
Ważne pytanie do autora relacji:Napisz proszę, czy od momentu wyjścia z samolotu z Warszawy na Heathrow do chwili gdy na tym lotnisku doszedłeś do gate'u z którego leciałeś do Stanów, ktokolwiek poprosił Cię o paszport? Mam na myśli policję, immigration itp. Czy musiałeś go komukolwiek okazywać?
szymonpoznan1, super
;) tak właśnie chciałem zrobić - cieszę się, że nie był to czas stracony
:)pocarol, dzięki!
:)greg1291 super, dziękuję
;)oedippus, cieszę się, że Cie wciągnęło i wielkie dzięki za uzupełnienie - w życiu bym nie pomyślał
;) Jak byś miał pytania co do Australii to mogę coś popodpowiadać i podesłać Ci linka do relacji stamtąd
;)BusinessClass, tak! Jak wchodzisz do Terminalu 5 każdemu skanują kartę pokładową i sprawdzają dokument, ale chyba tylko pobieżnie na zasadzie by sprawdzić czy trafiłeś do dobrego terminalu, czy nazwisko się zgadza z rezerwacją i czy jesteś o czasie.Natalia, do odważnych Świat należy!
:)A teraz podsumowanie kosztów:Loty: 64 000 mil M&M, 9 000 mil BA, 12 500 mil AF/KL + 3072 PLNNoclegi: 165 000 pkt. IHG + 1033 PLN (i to praktycznie same hostele, a w NY miałem darmowy nocleg)Pociągi Montreal-Quebec-Montreal: 211 PLNSamochód Calgary (4 dni): 592 PLNSamochód Yellowstone (2 dni): 412 PLNSamochód Las Vegas (4 dni): 720 PLNParki narodowe USA: 100 PLNParki narodowe Kanada: 113 PLNAntelope Slot Canyon: 251 PLNWycieczka Niagara Falls: 256 PLNReszta (komunikacja miejska, wstępy): 1285 PLNCzyli trochę wyszło niestety: 8050 zł i uwierzcie - to wszystko było tnąc koszty
;)
Fenomenalny tekst, fenomenalne zdjęcia.Ja dla odmiany bardzo mile wspominam Waszyngton, bardzo wdzięczne miejsce do zwiedzania- większość głównych atrakcji blisko siebie, można prawie całość zaliczyć "z buta". A Muzeum Lotnictwa- rewelacyjne. Żałuję że nie byłem w Muzeum Szpiegostwa, byłem w Muzeum Holokaustu, ale powiem szczerze- bez szału (jeśli można to tak ująć). Do Muzeum Powstania Warszawskiego nawet się nie umywa (choć wiem że tematyka trochę inna, ale chodzi mi o atrakcyjność eksponatów).Mam jeszcze standardowe pytanie- jaki aparat i ew. jakie obiektywy użyte były do zdjęć?
:)
Twoja relacja wbija w fotel! Ogromnie Ci zazdroszczę wyjazdu, zdjęcia niesamowite a samą relację czyta się bardzo przyjemnie!:) Dobrze, że trafiłam na Twoją relację, bo teraz stwierdzam, że noworoczne postanowienie jakim jest oszczędzanie na podróże musi się udać!:)
Wow! Wielkie dzięki wszystkim za miłe słowa i za polubienia!pebe86, sprzęt foto był taki:- Pentax K-5IIs- Pentax DA 10-17 f3.5-4.5 fisheye- Pentax DA 12-24 f4 (chyba większość zdjęć)- Sigma DC EX 17-50 f2.8 HSM (ale go popsułem w Banff, więc wiele zdjęć nim nie narobiłem, a w normalnych warunkach jest to mój podstawowy obiektyw)- Pentax FA 50 f1.7- Tamron 70-200 f2.8więc sporo i ciężko
;-)inwencja, zdecydowanie warto!Skibek, nie ma sprawy. Podstawa to dobry plan! Wtedy ma się dwa razy więcej efektywnego czasu na miejscu
:)
tygrysm jestes oczywiscie w scislej czolowce jezeli chodzi o relacje z podrozy na forum . Jak dla mnie mistrz planowania
:) Relacja z Nowej Zelandii jest jedna z moich ulubionych , tym bardziej ,ze bylismy tam w tym samym czasie
:) , natomiast ta juz mnie zainspirowała do zwiedzania US i pierwszy szkic juz powstał . Ode mnie poprostu Wielkie Dziękuje
:)
Czy mógł byś coś napisać o wydatkach ? Ile kosztowały cię loty z milami/ile kosztowały by bez mil? Koszty wynajęcia samochodu, hoteli ? Chciał bym podobną podróż odbyć i zastanawiam się jakiego rzędu kosztów się spodziewać.
silazak, wielkie dzięki! Nawet nie wiesz jakie takie wpisy zachęcają do dalszego pisania
:) Super! Podziel się trasą!
:)maci3q, skoro jesteśmy przy tym to podzielę się z Wami moim plikiem w excelu, którego zawsze używam do planowania. Są tam dwa arkusze - planowanie całego wyjazdu zaczyna się od pierwszego - rozpisuję liczbę dni i planuję gdzie je spędzić. Później szukam lotów i tak ten arkusz rozbudowuje się w prawo z uwzględnieniem każdego dnia w każdym wierszu. W tym wypadku pojawiło się ile mil danego sojuszu potrzebuję, czy mam auto i z której wypożyczalni, czy muszę dopłacać do bagażu na danym locie i ile zapłaciłem za lot (czy to normalnie, czy to podatków). Jest jeszcze kwota ile normalnie dany lot kosztował (to tylko z ciekawości, bo gdybym nie kupował lotów za mile szukałbym pewnie w tańszych liniach jak Southwest, Jetblue lub Spirit) i na końcu info dla mnie odnośnie cen hoteli w tysiącach punktów IHG. Istotne też są kolory - żółty oznacza, że to finalna opcja, a zielony że zrobiłem i opłaciłem rezerwację - na lot (zielony wiersz), na samochód (zielona komórka z nazwą firmy), na hotel (zielona komórka w kolumnie dotyczącej hoteli)
;-)Następnie jak jest już ramowy plan to przenoszę się do drugiego arkusza i wypełniam po kolei kolejne dni wraz z kosztami, które sumują się na górze. Wpisuję tu też godziny danych rzeczy i ewentualnie kody lub numery rezerwacji (które pousuwałem dla Was z wiadomych względów
;) ). Na zielono zaznaczam rzeczy opłacone z góry przez Internet. Excel sam konwertuje waluty i na górze sumuje całość. I tak oto uzupełniam sobie plan - na koniec drukuję całość i mam zawsze ze sobą, więc wiem na miejscu co robić
;) Może komuś się przyda:https://www.dropbox.com/s/vo7c5b20t0vec ... .xlsx?dl=0
Relacja prześwietna.. urzekły mnie zdjęcia
:) Opisane wszystko genialnie. Uwielbiam Twoje relacje tygrysm! Czekam na więcej
:)) Jeszcze się zapytam, jakim sprzętem robisz zdjęcia (aparat+obiektyw) ?
:)pozdrawiam!
Arthiem, wielkie dzięki za miłe słowa!
:)Zdjęcia były robione zestawem:Quote:- Pentax K-5IIs- Pentax DA 10-17 f3.5-4.5 fisheye- Pentax DA 12-24 f4 (chyba większość zdjęć)- Sigma DC EX 17-50 f2.8 HSM (ale go popsułem w Banff, więc wiele zdjęć nim nie narobiłem, a w normalnych warunkach jest to mój podstawowy obiektyw)- Pentax FA 50 f1.7- Tamron 70-200 f2.8
RE-WE-LA-CJA
:D strasznie mi się podobała relacja, przeczytałem "od deski do deski" - robi ogromne wrażenie. Strasznie zazdroszczę takiej wyprawy, mam nadzieje, ze kiedyś się w taką udam. Pozdrawiam. Tyle samo startów co lądowań, miękkich lądowań!
:)
Rozłożyłeś mnie na łopatki tą relacją. Mistrzostwo Świata! Ile Ci zajęło pisanie jej? Gratuluje wyprawy i mega szacun za opisanie wszystkiego ze szczegółami. A zdjęcia wodospadu to po prostu bajka.
Na mnie relacja wywarła chyba podobne wrażenie jak na wszystkich - bardzo dużo konkretów, świetne zdjęcia, świetny plan. Wiem z jakiego źródła będę korzystać, jeśli sam będę wybierać się w te strony.Głos w konkursie poleciał
:)
tygrysm to już sprawdzona firma
:) Cudowne zdjęcia, ciekawe opisy, relację czyta się świetnie. Jeszcze, jak człowiek był w niektórych miejscach to sobie można przypomnieć i skonfrontować własne zwiedzanie z czyimś.Mogę tylko jedną rzecz doprecyzować, bo napisałeś, że na krawędziach fontann-pomnika ofiar zamachów 9/11 wypisane są nazwiska strażaków (rzuciło mi się w oczy
;). Tam są wypisane nazwiska wszystkich ofiar zamachów 9/11 (także tych z Pentagonu i lotu 93) oraz 6 ofiar z zamachu bombowego z 1993 roku. Dodatkowo jest duże prawdopodobieństwo, że zobaczycie przy niektórych nazwiskach białą różę. Ta osoba miała tego dnia urodziny (wpis na blogu 9/11 memorial)W muzeum niestety nie byłem, ponieważ otwarli je miesiąc później.
Nazwiska pasażerów lotu 93
Fantastyczna relacja! świetne zdjęcia, bardzo dobrze zaplanowany wyjazd i rewelacyjnie przekazana treść. Gratulacje! Pomimo tego że jest bardzo długa chętnie przeczytam jeszcze raz!
:D
Relacja doskonała i podróż też świetna. Żałuj, że tak mało czasu poświęciłeś na Zion i Bryce. O ile w Bryce amfiteatr jako całość robi rzeczywiście największe wrażenie, choć na dole też jest fajnie, to w przypadku Zionu przegapiłeś najlepsze miejsca.
Świetna relacja! Normalnie nie mogłem się oderwać od czytania
:) Gratuluję podróży i wrażeń, a przy okazji pozwolę sobie zaczerpnąć kilka wskazówek i pomysłów do mojego planu
;)
witajcie w mojej kolejnej relacji na forum ;) Miło mi, że tu trafiliście i mam nadzieję, że Wam się spodoba. Spodziewajcie się jak zwykle duuuuużej ilości zdjęć i dużej ilości praktycznych informacji, będzie też trochę lotniczo. Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji przeczytać moich poprzednich relacji na forum, to zapraszam:
- Japonia Aeroflotem
http://www.fly4free.pl/forum/japonia-ae ... ,215,17096
- Nowa Zelandia z północy na południe:
http://www.fly4free.pl/forum/nowa-zelan ... ,217,40249
- Indie samolotami i pociągami:
http://www.fly4free.pl/forum/indie-samo ... ,215,51785
- Azja lotniczo w tę i z powrotem:
http://www.fly4free.pl/forum/azja-lotni ... ,216,53657
- Dookoła Islandii w tydzień:
http://www.fly4free.pl/forum/dookola-is ... 1507,50471
Wstęp
Tym razem wywiało mnie do Ameryki. Czemu akurat tam? Bo zebrało mi się sporo mil i punktów w różnych programach lojalnościowych i wiedząc jaki mam styl podróżowania postanowiłem, że najlepiej będzie wykorzystać je w Stanach, gdzie podatki za bilety milowe są na prawdę niskie. Później doszedł pomysł, że skoro już i tak tu jestem, to czemu nie wyskoczyć do Kanady? I tak kupiłem bilet WAW-YYZ;NYC-WAW. Okazało się, że wśród kilku najtańszych opcji było British Airways, które daje 100% mil w swoim bardzo dobrym programie lojalnościowym nawet w najniższych taryfach klasy ekonomicznej, więc wybór padł na BA. Później pozostało porezerwować bilety-nagrody. Logika ich rezerwacji była prosta: krótkie loty najlepiej rezerwować w programie BA, gdzie da się ustrzelić loty nawet za tak mało jak 4500 mil, bo cena lotu zależy od odległości między lotniskami. Dłuższe loty rezerwowałem przez Miles And More, gdyż dowolny lot (z maksymalnie jedną przesiadką) w ramach USA jest traktowany jako lot krajowy, czyli za 12000 mil możemy polecieć z Nowego Jorku do San Francisco, albo z Warszawy np. do Katowic ;-) Ten sam lot w klasie biznes to 17000 mil, więc najdłuższe loty postanowiłem właśnie tak odbyć. Dodatkowo okazało się, że z lotniska West Yellowstone lata tylko Delta, więc musiałem odkopać mile we FlyingBlue AirFrance/KLM i przekonwertować ich jeszcze trochę z programu hotelowego IHG, by mieć ich 12500. Później pozostało zarezerować lot, co niestety wymagało telefonu do Francji, gdyż system rezerwacji milowych przewoźnika się sypał i w ostatnim kroku podwajał liczbę potrzebnych do rezerwacji mil. Na szczęście pani z call center mi pomogła i tak skompletowałem następującą trasę:
Trasa
1.09 WAW-LHR - British Airways - Airbus A320
1.09 LHR-YYZ - British Airways - Boeing 777-200
5.09 YYZ-LGA - American Eagle - Bombardier CRJ-700
8.09 JFK-DCA - American Eagle - Embraer ERJ-140
10.09 DCA-YUL - Air Canada Jazz - Bombardier CRJ-200
12.09 YUL-YYC - Air Canada (Business) - Airbus A319
16.09 YYC-DEN-JAC - United - Airbus A320 / Boeing 757-200
18.09 WYS-SLC-SFO - Skywest / Delta - Embraer EMB-120 Brasilia / Embraer ERJ-175
20.09 SFO-LGB-LAS - JetBlue - Airbus A320
24.09 LAS-PHX-EWR - US Airways (First) - Airbus A320
25.09 EWR-LHR - British Airways - Boeing 787-8 Dreamliner
26.09 LHR-WAW - British Airways - Airbus A320
W sumie 16931 mil, 27248 km
Mapa wygenerowana dzięki Great Circle Mapper
Noclegi
Noclegi też próbowałem ogarnąć jak najtaniej - z pomocą przyszła promocja sieci hoteli IHG Big Win za pomocą której uzyskałem duuużo punktów w ich programie lojalnościowym, który wymieniłem na darmowe noclegi w Stanach i Kanadzie. W pozostałych miejscach będę nocował w hostelach
Plan zwiedzania
Dzień 2 Toronto
Dzień 3 Wodospad Niagara i okolice
Dzień 4 Nowy Jork
Dzień 5 Nowy Jork
Dzień 6 Nowy Jork
Dzień 7 Washington DC
Dzień 8 Washington DC
Dzień 9 Montreal
Dzień 10 Quebec City
Dzień 11 Calgary i okoliczne parki narodowe (dzięki cart za insiprację!)
Dzień 12 Calgary i okoliczne parki narodowe
Dzień 13 Calgary i okoliczne parki narodowe
Dzień 14 Calgary i okoliczne parki narodowe
Dzień 15 Przelot do Jackson Hole
Dzień 16 Yellowstone
Dzień 17 San Francisco
Dzień 18 San Francisco
Dzień 19 Przelot do Las Vegas i przejazd w okolice Zion
Dzień 20 Zion, Bryce, przejazd do Page
Dzień 21 Antelope Canyon, Horseshoe Bend, Grand Canyon
Dzień 22 Hoover Dam, Las Vegas
Dzień 23 Przelot do Newark
Dzień 24 zakupy ;-)
Gotowi? Startujemy!
Dzień 1 - przelot BA WAW-LHR-YYZ
Rozpoczynamy ten dzień na Lotnisku Chopina, a konkretnie w ostatniej alejce stanowisk odprawy biletowo-bagażowej, w której to cztery stanowiska zajmuje British Airways. Jedno z nich to stanowisko odprawy klasy biznes zwanej szumnie Club Europe, dwa to standardowe stanowiska economy, a ostatnie to stanowisko gdzie można uzyskać pomoc dotyczącą swojej rezerwacji.
Dzięki mojemu statutowi Ruby w OneWorld udaje mi się ominąć główną kolejkę i szybko z pomocą bardzo miłego agenta nadać bagaż do Toronto. Następnie kontrola bezpieczeństwa (kolejka na dwa "zawijasy"), kontrola paszportu i szybki spacerek do końca pirsu skąd odlatywać będzie dzisiejszy wczesno-popołudniowy lot British Airways na lotnisko Londyn Heathrow.
Mija bardzo krótka chwila i za oknem objawia się nam nasza dzisiejsza maszyna - Airbus A320 G-EUUT. Ma ona niespełna 7 lat i wyposażona została w najnowszą kabinę krótkodystansową przewoźnika. Jeśli ktoś ma ochotę, przed wejściem na pokład może zabrać ze sobą anglojęzyczną prasę wystawioną przy bramce przez BA.
Samolot jest już gotowy do przyjęcia pasażerów na pokład, a wchodząc można jeszcze rzucić okiem na samolot nadal świeżego sojusznika BA - Qatar Airways.
Witamy na pokładzie! Pierwsze wrażenie jest bardzo dobre. Kabina jest jasna i fajnie kontrastuje z czarnymi fotelami wykonanym w podobnej technologii do tych znanych z Lufthansy. Dużo przestrzeni dodaje kabinie wykorzystanie błękitnego podświetlenia ścian zamiast tradycyjnego białego.
Fotele mają regulowane zagłówki w płaszczyźnie góra-dół. Można także odgiąć ich boki jeśli ułatwi to pasażerowi znalezienie odpowiedniej pozycji do snu. Niestety ta opcja jest bezużyteczna, gdyż "rogi" zagłówka nie zachowują swojej pozycji i już pod leciutkim naciskiem wracają do swojego pierwotnego położenia. Szkoda.
Fotele są oczywiście odchudzone, przez co po pierwsze są lżejsze, a po drugie umożliwiają przewoźnikowi wciśnięcie do tego Airbusa dodatkowego rzędu foteli, a więc 6 pasażerów więcej. Co istotne nie wpływa to na komfort podróży - jest bardzo wygodnie, a miejsca na nogi jest tyle ile trzeba.
Dzisiejszy lot do Londynu jest wypełniony do ostatniego miejsca. Safety Demo zostaje przeprowadzone z wykorzystaniem ukrytych w suficie wysuwanych ekranów. Później na tych ekranach zostanie wyświetlona interaktywna mapa 3D najnowszej z kojarzonych przeze mnie map z systemów IFE.
W związku z remontem drogi startowej na Okęciu musimy kołować do drogi 33. Po drodze mijamy Dreamlinera Romeo Echo wraz ze grzebiącymi w pierwszym silniku mechanikami lotniczymi - czyżby się popsuł? :/
Tuż po starcie mam świetny widok na centrum Warszawy:
Lecimy! Potwierdza to mapka o której mówiłem wcześniej. Załoga pokładowa była bardzo miła i pomocna, ale chyba nie spodziewaliście się po British Airways, że powinniśmy zgłębiać wątek okołolotniczy ;-) Pomińmy go.
Gdy wózek z serwisem dociera do mojego fotela okazuje się, że dziś dostępne są kanapki z kurczakiem (na cienkim chlebie przypominającym pita) lub sałatka wegetariańska. Z ciekawości wziąłem tą drugą opcję i muszę przyznać, że prezentowała się bardzo zacnie:
W smaku wcale nie było gorzej! Sałatka opisana została jako sałatka z kuskusem i pestkami dyni. Zwróćcie uwagę na ciekawy widelec typu "zrób to sam" :)
Lot odbył się spokojnie i bez problemów. Podejście do Heathrow odbyło się oczywiście z tradycyjnym holdingiem przed lądowaniem - momentami było widać różne fragmenty centrum Londynu. Tutaj widać O2 Arenę.
Lądowanie odbyło się z widokiem na terminal 5 po prawej stronie samolotu:
Po drodze do stanowiska oddalonego przy terminalu 3 mijamy oddział zamorski ze specjalizacją USA ;-)
Stoi też Airbus A300 IranAir EP-IBD (wiek ponad 21 lat):
Jak już wspomniałem, nasz Airbus zaparkował przy stanowisku oddalonym, także czekała nas jeszcze podróż busem do budynku terminala. Tam z kolei trzeba było przesiąść się do innego busa, który długim tunelem wiezie pasażerów do głównego hubu przesiadkowego British Airways - Terminalu 5. Idąc do busa mijam kolejnego Amerykanina w nowym malowaniu:
Transfer do terminalu 5 od momentu wyjścia z samolotu zajął około 20 minut. Tam trzeba jeszcze przejść kolejną kontrolę bezpieczeństwa, która zjadła kolejne 20 minut.
Oznaczało to, że po 5 minutach od mojego przybycia do terminalu pojawiła się informacja na ekranach, że mój samolot wyruszy z satelity B, więc muszę się udać do podziemnej kolejki łączącej główny budynek terminalu z satelitami. Do stacji prowadzą najdłużse na Heathrow schody ruchome:
Podróż do sąsiedniego budynku trwa dosłownie chwilę
W satelicie B okazało się, że "mój" Boeing 777 wyruszy w podróż przez Atlantyk z bramki B42.
Miałem jeszcze chwilę przed swoim odlotem, więc jak tu się oprzeć okazji zrobienia zdjęcia takiej bestii:
Ja z kolei polecę tym:
Boeing 777-200ER G-YMML w wieku 13 lat. Korzystam z możliwości wczesnego boardingu, by się rozgościć i porobić zdjęcia. A środek maszyny jest taki... smutny. Stary, okna zamknięte przez co robił wrażenie ciasnego i jeszcze starszego niż, bo ciepłe światło z żarówek nad głowami pasażerów dodawało wrażenia jak by wszystkie plastiki we wnętrzu były pożółkłe. Poniższe zdjęcie nie do końca to oddaje.
Na szczęście przewoźnik nie zdecydował na wstawianie do swojej floty 777 10 foteli w każdym rzędzie. W samolocie mamy konfigurację foteli 3-3-3. A te są stare i wysiedziane - przynajmniej mój. Ale pod plecami są bardzo miękkie.
Każdy pasażer ma do dyspozycji system indywidualnej rozrywki starej generacji z małym i kiepskiej rozdzielczości ekranem dotykowym.
Ten wbudowany w fotel obok mnie był bardzo brudny... w ogóle wnętrze nie samolotu nie robiło wrażenia zbyt czystego.
Jeżeli ktoś nie będzie chciał dotykać ekranu, to na szczęście jest alternatywa w postaci wbudowanego na stałe w podłokietnik pilota. Niestety nie da się go wyjąć, przez co często można wcisnąć niechcący jakiś przycisk. Pasażer dwa rzędy przede mną cały czas wołał obsługę, a kto inny śpiąc cały czas na przemian włączał i wyłączał sobie lampkę...
Na żadnym z foteli nie mogło oczywiście zabraknąć poduszki, koca i słuchawek. Te ostatnie są tragicznej jakości, ale na szczęście samolot jest wyposażony w standardowe gniazda mini-jack do którch pasują standardowe słuchawki.
Gdy wszyscy pasażerowie zajęli swoje miejsca, znowu się okazało, że w samolocie nie zostało ani jedno wolne miejsce w klasie ekonomicznej. Kapitan oznajmił jednak, że na pokładzie brakuje dwóch pasażerów, więc obsługa naziemna szuka ich bagaży w luku i czekamy na ich wyładunek przed wypchnięciem z bramki. Zajęło to 10 minut i spowodowało, że bramkę opuściliśmy z 5-minutowym opóźnieniem.
Nie mieliśmy długiej drogi do przebycia, jednak kolejka do startu była całkiem spora. Równolegle z nami czekał bliźniaczy do naszego samolot United:
a za nami A380, które tak ostatnio polubiło BA:
W drogę!
Serwis rozpoczął się od przejazdu wózka z napojami, później drugi wózek przywiózł nam obiad. Do wyboru są dwie opcje - kurczak w sosie grzybowym lub pasta wegetariańska. Pamiętając jeszcze mojego kurczaka BA z lotu do Hong Kongu nie myślałem ani chwili i odpowiedziałem "pasta". A oto i to o czym piszę:
Na tacce oprócz wspomnianego makaronu z sosem przypominającym pesto znalazła się lekko chłodna sztuczna bułka, masło z solą i sałatka. Na deser całkiem niezły (choć wydaje mi się, że naszpikowany chemią) mus czekoladowy o smaku pomarańczowym. Makaron był przyrządzony bardzo nierówno, a sałatka była zjadliwa, ale bez rewelacji. Cały posiłek zakończył się dla mnie sensacjami żołądkowymi, a byliśmy dopiero tu:
Pora na drzemkę... po drodze zaglądałem co jakiś czas za zasłonkę. Niestety, moje okno było tak brudne, że szkoda gadać. Tylko przez chwilę było widać wodę. Poza półgodzinnym fragmentem lotu na dole cały czas było tylko mleko.
Na 1,5 godziny przed lądowaniem pojawił się podwieczorek w formie mikrokanapki i mikrokitkata... BA, bardzo słabo :(
Jeszcze zdjęcie kabiny przed lądowaniem:
i samo podejście. Widzicie cień CN Tower? Było go na prawdę słabo widać przez bród na szybie.
Po drodze mijamy takie oto lotnisko:
Co to za port? :)
No i niestety to tyle zdjęć. W momencie przyziemienia moje okno totalnie zaparowało - widziałem tylko cienie ogonów innych maszyn...
Po wyjściu z samolotu każda osoba została wylegitymowana przez jednego z dwóch funkcjonariuszy czekających w korytarzu. Mnie przepytał dużo bardziej szczegółowo niż innych, których miałem w zasięgu wzroku, ale po kilku pytaniach puścił mnie dalej, gdzie na właściwej kontroli paszportów poza 45-minutową kolejką nie było już żadnego problemu.
Podsumowując moje przygody z BA na tym locie - uważam, że LOT jest na totalnie przegranej pozycji jeżeli do Warszawy regularnie latają samoloty w nowej konfiguracji. W BA jest miło, jest poczęstunek i "świeży" samolot w wygodnej konfiguracji. Gorzej jest na odcinku TATL, gdzie wolałbym lecieć LOT-em i naszym Dreamlinerem. Serwis BA niczym specjalnie się nie wyróżniał, samolot zdawał się być już wysłużonym, a rozrywka na pokładzie pozostawiała wiele do życzenia. BA mnie na tym odcinku rozczarowało.
Dzień 3 - Toronto
Na nocleg w Toronto wybrałem znajdujący się nieopodal lotniska Hotel Indigo. Oznaczało to konieczność długiego dojazdu do centrum miasta autobusem do stacji Kipling, a następnie metrem w kierunku centrum, gdzie jeszcze trzeba się przesiąść z linii zielonej na żółtą, by dojechać do głównego punktu orientacyjnego w mieście - stacji Union Station. Cała podróż zajmuje około 1,5 godziny. Plus jest taki, że za bilet płaci się tylko raz - płacić można wchodząc do pierwszego środka transportu, a następnie za pomocą biletów transferowych (dostępne u kierowcy lub w czerwonych automatach na stacjach metra) dojechać do celu. Cena biletu w jedną stronę to 3 CAD. Jeśli ktoś planuje częstsze przejazdy środkami komunikacji miejskiej można na stacjach metra wyposażyć się w bilet całodniowy za 11 CAD. Autobusy miejskie wyglądają tak:
Stacja Kipling jest pomyślana w ten sposób, że przyjeżdżające na nią autobusy od razu znajdują się w strefie transferowej, a więc można udać się od razu do pociągu bez przechodzenia przez bramki. Jakieś 50 minut później jestem już w samym centrum miasta ;)
Pierwsze kroki kieruję do chyba najbardziej rozpoznawalnego obiektu w Toronto - do wieży CN Tower. CN w nazwie oznacza Canadian National. Wieża ma 533,33 m wysokości i licząc od 1976 roku utrzymywała przez 34 lata tytuł najwyższej konstrukcji wzniesionej przez człowieka. W 2010 roku tytuł ten zabrała jej Burj Khalifa w Dubaju. Nadal jednak wieża pozostaje najwyższą konstrukcją półkuli zachodniej. Wieżę co roku odwiedza 2 miliony turystów, lecz na moje szczęście wrzesień to zdecydowanie sezon ogórkowy.
Zwróćcie uwagę na poziom poniżej tarasu widokowego - ten biały balon to zakryte cienką membraną anteny. Należy pamiętać, że CN Tower to przede wszystkim wieża telewizyjna. Na górze możecie też dostrzec śmiałków, dla których chodzenie wewnątrz wierzy to za mało ;-)
Wejście do wieży znajduje się po jej południowej stronie tuż obok Rogers Arena. Wjazd na górę kosztuje 32 dolary... plus podatki. Niestety Kanadyjczycy mają tendencję do podawania wszędzie cen bez podatków. W praktyce oznacza to, że zapłacić należy 10-15% więcej niż się wydaje. Po drodze mijam takiego oto dzięcioła ;-)